Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci bili jak żołnierze mafii. Koszmar pijanego rowerzysty

Edward Mazurkow
Zdzisław Kowalski został brutalnie pobity przez policjantów. W szpitalu, do którego trafił, okazało się, że ma złamane cztery żebra, kość jarzmową, przebite płuco, obrażenia głowy, karku, rąk i nóg. Mężczyzna nie wypiera się, że został przyłapany przez funkcjonariuszy na jeździe rowerem po kielichu. Jednak czy policjanci mieli prawo do tak brutalnej interwencji? O przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy Zdzisław Kowalski powiadomił Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.

– BSW moją skargę przekazało do prokuratury. Jej wyjaśnieniem mają się zająć śledczy w Radomsku – mówi Zdzisław Kowalski, mieszkaniec Woli Moszczenickiej w powiecie piotrkowskim, współwłaściciel firmy montującej okna i drzwi.

Kontrolerzy pobili pasażera. 17-latek dostał gazem w oczy!!!

Po kielichu u koleżanki
Do tych dramatycznych wydarzeń doszło w Moszczenicy 12 sierpnia 2013 r., gdy
Zdzisław Kowalski wybrał się z dwoma ośmioletnimi córkami na wycieczkę rowerową do pobliskich Gościmowic.
– Miałem tam wstąpić do swojej znajomej, aby uzgodnić, jakie mam w jej domu zamontować okna i drzwi. Bogusia zaproponowała herbatę i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z jej ślubu. Okazało się, że została jeszcze butelka weselnej wódki. Wypiłem ją z jej mężem. Później ruszyliśmy w drogę powrotną – kontynuuje pan Zdzisław.
Rowerzyści poruszali się gęsiego. Ostatni jechał Zdzisław Kowalski.

Akcja nad stawem
– Na ul. Spacerowej w Moszczenicy chciałem wyminąć starszą panią na rowerze. Wjechałem na środek jezdni. Wtedy podjechał do mnie samochód w srebrnym kolorze na cywilnych numerach rejestracyjnych, w którym siedziało dwóch, krótko ostrzyżonych mężczyzn. Uchylili szybę i jeden z nich krzyknął: – Jak s... jeździsz. Mało ci drogi! Przestraszyłem się, że spuszczą mi lanie. Skręciłem między garaże – relacjonuje rowerzysta.
Po krótkim pościgu pasażerowie srebrnego auta dopadli uciekiniera.
– Rzucili mnie na maskę samochodu. Próbowałem się wyrwać, ale dostałem kilka razy pięścią w twarz i gazem po oczach. Jakimś cudem udało się mi wyrwać z objęć napastników i wskoczyć do pobliskiego stawu – mówi mężczyzna.
Córki pana Zdzisława – bliźniaczki Oliwia i Luiza, które były świadkami tej brutalnej sceny, zaczęły głośno płakać i prosić, żeby panowie nie robili krzywdy ich tatusiowi.
– Wtedy jeden z napastników podszedł do stawu i krzyknął do mnie: – K... wyłaź z wody. Na dzieciach ci nie zależy. Moi oprawcy siłą wsadzili je do samochodu. Przeszedłem w wodzie jakieś 30 metrów i wyszedłem na brzeg. Panicznie bałem się o dzieci – mówi mężczyzna.

Nocne wyścigi w Łodzi-FILM

Przyjechała mafia
Tym dramatycznym wydarzeniom przyglądało się sporo osób. Wśród nich Tadeusz Krawczyk, sąsiad napadniętego.
– Ludzie mówili, że przyjechała mafia i załatwia swoje porachunki. Później zobaczyłem, że napastnicy mają broń przy pasie. Pomyślałem, że są to prawdopodobnie policjanci – mówi Tadeusz Krawczyk.
Świadek opowiada, że niższy z napastników podbiegł do pana Zdzisława i z całej siły pięścią uderzył go w twarz.
– Sąsiad złapał go za szyję. Ten psiknął mu gazem w twarz. Wykręcił rękę i przewrócił na trawę. Gdy Zdzichu klęczał z głową przy ziemi, podbiegł do nich drugi z napastników, mierzący około 190 cm wzrostu, i z całej siły walnął go kolanem w żebra, aż sąsiad jęknął – opowiada.
Zdzisław Kowalski został zawleczony do samochodu, w którym siedziały jego córki. Zawieziono go na komisariat w Wolborzu.

Zdaniem policji
– Zostałem rzucony na podłogę jak worek kartofli. Oberwało się mi także od „pedałów” i „cwelów”.
– Teraz cię urządzimy. N... ci zarzutów, to się posrasz – straszyli mnie.
Mężczyzna wolność odzyskał po nocy spędzonej w policyjnym areszcie w Piotrkowie Tybunalskim. Następnego dnia stan jego zdrowia tak się pogorszył, że trafił na oddział chirurgiczny szpitala im. Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim. Opuścił go po 7 dniach. Od tego czasu kontynuuje leczenie w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. Mówi, że koszmar, który przeżył, wciąż śni się mu po nocach.
O komentarz w tej bulwersującej sprawie poprosiliśmy sierż. sztab. Ilonę Sidorko, oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie, której podlega wolborski komisariat.
– Mężczyzna jadąc rowerem miał około 2 promili alkoholu w organizmie. Policjanci, podejmując interwencję, pokazali legitymacje. Był agresywny, wyrywał się, uderzał policjantów, nie reagował na ich polecenia. Funkcjonariusze musieli użyć siły fizycznej i chwytów obezwładniających – mówi sierż. sztab. Ilona Sidorko.
Policjanci, którzy pobili Zdzisława Kowalskiego, nie zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. Przeciwko mężczyźnie piotrkowska prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia. Będzie odpowiadał za kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji. Grozi mu do 3 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany