– Borys, nie mam wątpliwości, że to on jest na zdjęciu, jest piękny, ma srebrzyste futerko i migdałowe oczy – mówi o kocie Putinie pani Joanna. – Niestety, od kilku tygodni bezskutecznie próbuję go odzyskać.
Historią zwierzaka zainteresowana jest również policja. Borys figuruje jako strata wykazana w sprawie włamania do domu łodzianki. Funkcjonariusze już wiedzą, że kot nie został skradziony i chcą sprawę załatwić polubownie. Naczelnik bałuckiej dochodzeniówki zaprosił do siebie zainteresowane losem mruczka panie, z kotem oczywiście, aby wyjaśnić, komu się on należy. Niestety, w czasie okazania dwóch rosyjskich kotów pani Joanna nie potrafiła wskazać, który mruczek jest jej.
Wybili szybę, a Borys uciekł
Sprawy Borysa by nie było, gdyby nie złodzieje. Okradli dom pod nieobecność pani Joanny, która wyjechała za granicę, pozostawiając mruczka w domu pod opieką mamy. Gdy plądrowali mieszkanie, kot uciekł. Nim pani Joanna wróciła z urlopu, jej mama oplakatowała okolicę, obiecując nagrodę za oddanie mruczka. Wówczas pod podany w ogłoszeniu numer komórki przyszedł SMS z wiadomością od kobiety, która widziała – jak twierdziła – poszukiwanego kota. Miała go znaleźć pani Anna działająca w fundacji, która pomaga w adopcji czworonogów. Aktywnie szukała jego właścicieli. Kota przekazała do adopcji, a nowi właściciele dali mu na imię Turgieniew, potem – bo zbyt trudne, Putin.
– Na blogu tej pani było umieszczone zdjęcie mojego kota – opowiada pani Joanna. – Napisałam e-maila z prośbą o spotkanie, a ona przysłała mi kolejne fotki Borysa.
Paniom nie udało się spotkać.
– Pani Joanna w ogóle ze mną nie rozmawiała. Na spotkanie nie zgodziłam się z bardzo prostej przyczyny, boję się, że domniemani właściciele, którzy od początku rozmawiają ze mną za pomocą pogróżek, po prostu wydrą mi z rąk kota, nie zastanawiając się, czy to ten, czy nie – mówi pani Anna. Zdaniem pani Anny, kot, którego znalazła, i kot pani Joanny to dwa różne osobniki.
Kodeks karny a mruczek
Nad sprawą kota pracuje policja. Jej zdaniem, prokurator, który nadzoruje dochodzenie w sprawie włamania do domu pani Joanny, wyłączy sprawę zniknięcia Borysa z dochodzenia. Mruczek bowiem, jak widać, nie padł ofiarą przestępstwa, tylko samowolnie oddalił się z domu.
– Kota błąkającego się kilka ulic od miejsca włamania znalazła kobieta pomagająca zwierzętom – wyjaśnia Radosław Gwis.
Zdaniem policji, kobieta dopełniła wszelkich formalności, bo dała ogłoszenie o zgubie, zaczipowała czworonoga, a gdy właściciele się po niego nie zgłosili, znalazła mu dom.
Życzenia na urodziny, wierszyki urodzinowe
Borys i Putin to – również zdaniem policji – ten sam kot. Wszak, ile rosyjskich niebieskich kotów kastratów może chodzić po Bałutach?
– W świetle prawa obecni właściciele kota nie muszą go oddawać, bo zaadoptowali go legalnie, w dobrej wierze – mówi Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji. – Jeśli obecni opiekunowie nie będą go chcieli oddać, to łodzianka musi skierować sprawę do sądu cywilnego i udowodnić, że zwierzak jest jej. Kot ma rodowód, żyją jego rodzice, więc sąd może zlecić wykonanie badań genetycznych. Na jej koszt oczywiście.
Radosławowi Gwisowi ten scenariusz jednak nie specjalnie się podoba.
– Będzie powtórka z filmu o Kargulu i Pawlaka – mówi. – Kot z Łodzi trafi przed oblicze sądu, a jego sprawa do głównych serwisów informacyjnych. Będzie o Łodzi znowu głośno i śmieszno, tym razem jako o mieście, w którym koty porywają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania