Pogotowie w wakacje jeździło więcej niż rok temu. W sierpniu i lipcu w Łodzi zrealizowało ponad 14 tys. wezwań.

- Jedynie 43,6% wakacyjnych interwencji dotyczyło stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego, a zatem sytuacji uzasadniających wezwanie zespołu ratownictwa medycznego – mówi Adam Stępka, rzecznik prasowy łódzkiego pogotowia. Ten wzrost w porównaniu do ubiegłego roku o kilkanaście procent niepokoi. Zdaniem ratowników wynika ona z wielu powodów, od trudnościach w uzyskaniu pomocy w poradni, po brak świadomości co do tego, w jakich przypadkach pogotowie powinno się wezwać.

Jeśli chodzi o najczęstsze powody wezwań karetek to zdaniem Adama Stępki od wielu lat statystyki pogotowia ratunkowego odzwierciedlają trendy panujące w całym systemie ochrony zdrowia. W naszym społeczeństwie dominują choroby układu krążenia i to one były powodem co 5 wyjazdu karetki. Natomiast co 6 wyjazd realizowany był do urazu, a co 12 z powodu zaburzeń zachowania oraz choroby psychicznej (także zaburzeń psychicznych spowodowanych nadużywaniem alkoholu, zaburzeń nerwicowe, różnego rodzaju schizofrenii lub dotkliwego stresu).

- Wzrost liczby wezwań podczas tegorocznych wakacji może wynikać z przetaczających się przez nasz kraj kolejnych fal upałów – komentuje Adam Stępka. - Podczas rekordowych temperatur dostrzegaliśmy wzrost zachorowań z powodu wyczerpania cieplnego, udarów słonecznych oraz zaostrzeń chorób przewlekłych. W okresie urlopowym na drogach województwa łódzkiego obserwowaliśmy wzmożony ruch. Z tego powodu niewielka liczba wezwań do zdarzeń w ruchu drogowo-ulicznym jest pewnym zaskoczeniem.