Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwórko - reaktywacja. Plac osiedlowy na łódzkiej Retkini, z którego wspólnym wysiłkiem sąsiadów przepędzono nudę

Piotr Jach
Trzon „grupy inicjatywnej” (od lewej): Marcin Jędrzejczak, Daria Zając, Adam Kuźmicki, Joanna i Robert Brzezińscy (z synkiem Bartkiem). Brakuje przynajmniej dwóch osób: Ewy i Michała Czajków.
Trzon „grupy inicjatywnej” (od lewej): Marcin Jędrzejczak, Daria Zając, Adam Kuźmicki, Joanna i Robert Brzezińscy (z synkiem Bartkiem). Brakuje przynajmniej dwóch osób: Ewy i Michała Czajków. Piotr Jach
To jest krzepiąca opowieść o tym, jak chcąc zmienić coś w swoim otoczeniu, oddziałuje się na całą okolicę. Dzięki kilku inicjatorom - a potem wielu tym, którym zechciało się pomóc - miejsce znane już jako Plac Osiedlowy Wyszyńskiego/Rajdowa stało się idyllicznym zakątkiem między blokami.

- Chodziło nam głównie o dzieciaki. Żeby nie siedziały w domu, żeby miały jakieś miejsce do zabawy... Dla nas takim miejscem było kiedyś podwórko, ale na naszym była tylko piaskownica , gołe boisko i nieźle już zużyta huśtawka - Joanna Brzezińska tak tłumaczy chęć działania, która wezbrała dwa lata temu wśród grupki sąsiadów z bloku nr 83.

Zaczęło się od lodowiska, które zrobili na boisku. Zima była mroźna, więc wystarczyło je oczyścić, zrobić bandy, zalać wodą i konserwować. Brzmi banalnie, ale sporo ludzi z otaczających placyk bloków namachało się łopatami, żeby to jakoś zorganizować i utrzymać. Wodę dostali od spółdzielni (SM „Piaski”), choć to wymagało trochę zachodu...

- Jak wszystko zresztą. Trochę to zawsze trwa, zanim spółdzielnia zareaguje na nasze wnioski. Początki były najtrudniejsze, bo chyba traktowali nas w zarządzie trochę podejrzliwie. Teraz sprawy mają się lepiej. My nie stawiamy wygórowanych żądań, oni przystają na to, co mogą sfinansować - mówi Adam Kuźmicki.

Dzięki takiemu drążeniu skały oraz własnej zaradności wokół boiska (placyku) pojawiły się nowe huśtawki i zabawki dla dzieci, siatka do siatkówki. Zanim zawiesili hamaki, spostrzegli, że placyk jest pełen psich kup. Ktoś wpadł na pomysł, żeby je oznakować, więc przy każdej postawili tabliczkę „Tu leży kupa”... Poskutkowało. Teraz po placyku można chodzić boso (gdyby ktoś się uparł).

Tabliczki użyli jeszcze, chcąc ubrać choinkę. Drzewko zorganizowali, trzeba je było ubrać.

- Już kombinowaliśmy, gdzie coś tanio kupić, ale wpadliśmy na inny pomysł - powiesiliśmy na drzewku tabliczkę „Ubierz mnie”. Po tygodniu musieliśmy przewieszać ozdoby na okoliczne krzaki - wspomina Adam.

- Okazuje się, że jak dać ludziom szansę, znajdą chęć do pomocy - dodaje Daria Zając. - Jak nasi panowie sklecili kanapę z palet, poduszki uszyła nam krawcowa z CH „Piaski”, pani Basia.

Placyk otacza coraz więcej roślin poustawianych na starych meblach bądź paletach (bo tanio). Odpływ deszczówki z boiska zmienił się w strumyk. Kiedy w kwietniu było już wiadomo, że utrzymanie rożlin będzie wymagać sporo podlewania, ze spółdzielnią dogadali się w kwestii wykorzystania do tego wody gospodarczej. Ale nie było węży. Poprosili sąsiadów. Każdy przyniósł, co miał. Podobnie było z piaskownicą. Kiedy Placyk Osiedlowy zaczął rozkwitać i ludzie zauważyli, że ktoś o niego dba, zabawki w piaskownicy zaczęły pojawiać się same. Niektóre rzeczy muszą jednak kupować... Zbierają złom, puszki, makulaturę. Ci, którzy chcą pomóc, już wiedzą co i kiedy oddawać. Czasem ktoś także wesprze żywym groszem, ale to raczej rzadko.

Czy się nie bali, że ktoś im zniszczy to, co wspólnie stworzyli? Pewnie, że tak.

- Sklep z alkoholem jest niedaleko. Tu zawsze na ławeczkach wieczorem ktoś siedział i popijał piwko. Ale odkąd jest piaskownica, wieczorni bywalcy przynajmniej po sobie sprzątają - mówi Daria.

- Nie o to chodzi, żeby kogoś stąd przeganiać. Wypić piwko na ławce w ciepły wieczór - czysta przyjemność. Jeśli bez burd i śmiecenia, nikomu nie zabraniam - dodaje Adam.

Zadbany placyk zaczął żyć. W ciepłe dni pełno na nim dzieci. Ktoś czyta książkę w hamaku, ktoś gra na gitarze. W wakacje na boisku bawiła się cała grupa półkolonistów spędzających wakacje w mieście. W weekendy plac odwiedzali uczestnicy komunijnych przyjęć z pobliskiej restauracji. Po tym, jak w jednym z otaczających placów koszy na śmieci wybuchł mały pożar (ktoś wrzucił niedopałek), warsztaty o bezpieczeństwie zabaw i stosunkach dobrosąsiedzkich urządziła dla dzieci mieszkająca w okolicy Maria Szymczyk, psycholog dziecięcy. Robert Fiećko z TV Toya zorganizował na placyku imprezę z okazji awansu ŁKS do I ligi. Zaproszeni piłkarze rozdawali dzieciom piłki i klubowe gadżety, były konkursy sportowe i ze 300 osób na placu!

Najnowszy pomysł to biblioteczka, w jaką zamienił się znaleziony kuchenny kredens. Mebel może nie wszystkich zachwyca urodą, ale szybko zapełnił się książkami ofiarowanymi przez sąsiadów. Padł kiedyś pomysł, żeby wejście na boisko ozdobić pergolą, takim daszkiem zarośniętym roślinami. Może powstanie - „grupa inicjatywna” złożyła wniosek o mikrogrant na realizację projektu. Marzą im się jeszcze ze dwa, trzy tory do minigolfa, linowy „pająk” (taka duża zabawka parkowa), zielone igloo z wierzby na wbitych w ziemię palach... Dostali „Punkt dla Łodzi”, nagrodę w plebiscycie promującym pozytywne działania w przestrzeni miejskiej. Chyba są z niej dumni - tabliczkę powiesili na drzewie koło boiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany