Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalili blok na Widzewie! Policja szuka sprawców [zdjęcia]

(g)
Nieznani sprawcy w nocy z soboty na niedzielę podpalili stare meble, stojące przed klatką schodową wieżowca przy ul. Ćwiklińskiej 10. Od płonącego tapczana, stolika i foteli błyskawicznie zajęła się elewacja budynku. Po kilku minutach języki ognia sięgały już trzeciego piętra.

– Około godz. 4 obudził mnie odgłos trzaskających szyb, gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam słup ognia i dym – mówi Monika Zbroja, która mieszka na pierwszym piętrze. – Byłam przerażona, bałam się, że spłoniemy wszyscy żywcem.

Kobieta wezwała straż pożarną. W tym czasie trwała już ewakuacja lokatorów z mieszkania na parterze budynku. Mieszkające tam starsze małżeństwo zostało wyprowadzone przez troje młodych ludzi, którzy wracali akurat z imprezy.

– Gdy nas wyprowadzili, natychmiast wbiegli z powrotem do klatki i zaczęli budzić pozostałych mieszkańców – mówi Janusz Złotnicki, który mieszka na parterze. – Nie wiem, jak by się to wszystko skończyło, gdyby nam nie pomogli.
Po kilku minutach przed blokiem było już sporo osób. Część lokatorów, jeszcze przed przybyciem strażaków, zaczęła gasić pożar.

– W ruch poszły wiaderka i gaśnice samochodowe – mówi Monika Zbroja. – Strażacy przyjechali po kwadransie.
Ostatecznie akcję gaśniczą zakończono dopiero przed godziną 6.
– Spaleniu uległa część elewacji budynku i część kuchni należącej do lokatorów na parterze – poinformował dyżurny straży pożarnej. – Nie było na szczęście rannych.

Trwa liczenie strat. Najbardziej ucierpiało mieszkanie na parterze.
– Okna są do wymiany, zamiast szyb, które wypadły, wnuk wstawił nam płyty z tektury – mówi Janusz Złotnicki. – Spaliła się też część wyposażenia a sadze pokryły wszystkie ściany.

– U nas wszystko jest do malowania – mówi Monika Zbroja. - A dopiero co skończyliśmy remont, który kosztował nas prawie 30 tys. zł.

Mieszkańcy nie wiedzą, kto i dlaczego podpalił meble stojące pod klatką.
– Nie słyszeliśmy ani krzyków, ani żadnego zamieszania – mówi Janusz Złotnicki.
Sprawą zajęła się policja.

– Policjanci przeprowadzili na miejscu oględziny i zabezpieczyli ślady – mówi podinsp. Joanna Kącka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. – Prowadzone jest postępowanie w związku z podejrzeniem zaprószenia ognia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany