Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalenie przyczyną pożaru przy Wróblewskiego. Z trzeciego piętra ewakuowano pięć osób i psa

(lb)
Do groźnego pożaru doszło w niedzielę w południe w trzypiętrowej kamienicy przy ul. Wróblewskiego 54. Ogień pojawił się w opuszczonym mieszkaniu na drugim piętrze. Zadymienie pierwszy zauważył 60-letni lokator z trzeciego piętra.

- Wyszedłem na korytarz, aby wyrzucić do wiadra śmieci, a tam już było czarno od dymu – opowiada. - Szybko cofnąłem się do mieszkania, wezwałem straż, kazałem żonie i trojgu dzieciom zbierać się do ewakuacji. W plecak wrzuciłem dokumenty i pieniądze. Myślałem, że będziemy skakać z okna na daszek od strony podwórka, ale na szczęście strażacy podstawili wysięgnik i nawet żonę, która nie chciała wyjść bez psa, przekonali do ewakuacji. Akcja była błyskawiczna, można powiedzieć. Wielki szacunek dla tych panów mam.

- Nie chciałam zostawić Majki, naszego owczarka niemieckiego, a ona bała się wejść na wysięgnik – opowiada małżonka 60-latka. - Na szczęście strażak owinął jej pysk mokrym ręcznikiem i zapewnił, że nic jej się nie stanie, bo ogień ugaszą bardzo szybko.
Lokatorzy prywatnej kamienicy, w której wybuchł wczorajszy pożar, w rozmowie nie kryli rozgoryczenia z powodu jej zaniedbania.
- Płacę 560 zł czynszu, a budynek wygląda jak po bombardowaniu – mówił jeden z nich. - Nie ma światła na klatce schodowej, więc jak się ściemni, chodzimy z latarkami. Strach wyjść wieczorem, bo chaszczy rosnących na wprost wejścia administrator w tym roku jeszcze nie przycinał.

Lokatorzy są przekonani, że w ich kamienicy dojdzie niebawem do tragedii, bo właściciel w ogóle nie troszczy się o budynek.
- Nie ma drzwi ani bramy, a od 10 lat nie było tu kominiarza – podkreślają.
W trwającej godzinę i 22 minuty akcji gaśniczej brało udział 19 strażaków. Straty wyceniono na tysiąc złotych. Według straży pożarnej przyczyną pożaru było podpalenie.

MasterChef: Gordon Ramsay gościem programu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany