Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie Bielsko-Biała-Widzew 4:0. Łodzianie już dawno nie byli aż tak bezradni

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
Z rywalem walczy Mateusz Michalski
Z rywalem walczy Mateusz Michalski Kamil Lorańczyk
W spotkaniu ostatniej kolejki rundy jesiennej pierwszej ligi Widzew przegrał w Bielsku-Białej z Podbeskidziem 0:4 (0:0). Dziś łodzianie mogą więc przestać być liderem.

Sytuacja w tabeli jest bowiem klarowna. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia spadną z pierwszej na drugą pozycję w tabeli, jeśli w dzisiejszym meczu w Legnicy Miedź pokona w derbach Dolnego Śląska Górnika Polkowice (wyprzedzi wówczas Widzew o punkt).

Żeby było absolutnie jasne. Najgorsze nie jest wcale to, że drużyna Niedźwiedzia może opuścić fotel lidera. Umówmy się, iż i tak na palcach jednej ręki można policzyć kibiców czterokrotnego mistrza Polski, którzy liczyli na to, że w połowie listopada ich ulubieńcy będą aż tak wysoko w ligowej stawce

Martwi bowiem przede wszystkim styl, w jakim widzewiacy ulegli Podbeskidziu. Jasne, w pierwszych 45 minutach mieli więcej tzw. posiadania piłki, ale to w żadnym razie nie przełożyło się na jakiekolwiek poważniejsze zagrożenie dla bramki gospodarzy. Nie zgadzam się z tezą, że to goście kontrolowali wtedy sytuację na murawie. Mieli mnóstwo szczęścia, że już wówczas nie stracili gola (uratował ich słupek, następnie zaś Jakub Wrąbel).

Po przerwie wszystko się zaś zupełnie „posypało” i zawodnicy lidera chwilami wyglądali tak, jak by grali z sobą po raz drugi w życiu. Już dawno zespół z Łodzi nie był aż tak bezradny i zupełnie nie miał pomysłu na odwrócenie losów tej rywalizacji. Sam trener też nie pomógł, nie dokonując zmian tuż po tracie gola na 2:0.

Poprzednio Widzew przegrał tak wysoko w meczu o stawkę w kwietniu 2015 roku (1:6 w Legnicy z Miedzią, honorową bramkę strzelił wtedy obecny widzewiak Krystian Nowak).

Kto będzie do dyspozycji szkoleniowca?

W sumie trudno się dziwić, że po tak wysokiej porażce widzewiacy nie mieli ochoty na podzielenie się swoimi refleksjami z mediami.

- Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu. Mecz można przegrać, ale nie w takich rozmiarach, bo to jest trochę kompromitujące. Przegraliśmy 0:4 i straciliśmy cztery bramki w drugiej połowie. Takie spotkania się jednak zdarzają i teraz trzeba przygotować się do kolejnego - stwierdził jedynie Paweł Zieliński, cytowany przez klubowy portal.

W następnym starciu o punkty łodzianie zmierzą się na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz (22 listopada, poniedziałek, 18)

Wiadomo, że do dyspozycji szkoleniowca będzie już wracający po pauzie za żółte kartki Daniel Tanżyna. Zabraknie za to kontuzjowanego Mattiego Montiniego. Nadal pod sporym znakiem zapytania stoi występ dwóch rekonwalescentów Krystiana Nowaka oraz Juliusza Letniowskiego. Z kolei Przemysław Kita narzekał na ból gardła i dlatego nie pojechał z zespołem do Bielska-Białej. Jak widać, zagadek kadrowych jest sporo.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany