Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobicie na komisariacie policji. Pałką po piętach? Można w majestacie prawa

Tomasz Kubaszewski (aip)
Polska Press
Dwaj policjanci zastosowali wypróbowaną milicyjną metodę, bijąc zatrzymanego tak, żeby nie zostawić śladów - przekonana jest prokuratura. Nie poniosą jednak żadnej kary. Sąd sprawę umorzył, czyli jakby żadnego przestępstwa nie było.

Sąd w Suwałkach umorzył właśnie postępowanie przeciwko Robertowi Ch. i Januszowi B., dwóm policjantom z Augustowa. Skorzystali oni z dobrodziejstw nowelizacji prawa karnego, która weszła w życie 1 lipca br., czyli z usług mediatora. Doprowadził on do ugody między oskarżonymi a pokrzywdzonym.
- Wobec takiego rozstrzygnięcia jesteśmy bezradni - przyznaje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Do tego głośnego i opisywanego przez nas wielokrotnie zdarzenia miało dojść w 2013 r. Policja szukała sprawców włamania do jednego ze sklepów w Augustowie. Na przesłuchanie, w charakterze świadka, wezwano do komendy młodego mężczyznę. Funkcjonariusze chcieli na nim wymóc, by przyznał się do winy. Według ustaleń prokuratury, kazali mu zdjąć buty i skarpety, a następnie uklęknąć na krześle twarzą do ściany. Mężczyzna otrzymał ciosy pałką policyjną w stopy. Boli bardzo, a wyraźnych śladów pobicia nie zostawia. Po przesłuchaniu mężczyzna miał stopy mocno opuchnięte. Poszedł więc do lekarza i prokuratora.

ŚMIESZNE WIERSZYKI URODZINOWE, ZABAWNE SMSY NA URODZINY

Jesienią 2013 r. prokuratura przedstawiła zarzuty obu funkcjonariuszom. Jednak nie spowodowało to praktycznie żadnej reakcji ze strony ich przełożonych. Augustowski komendant zawiesił policjantów jedynie na dwa tygodnie. Potem wrócili do pracy. I nadal stoją na straży prawa. Niedługo później prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia, zapewniając, że ma w tej sprawie bardzo mocne dowody. Proces od ub.r. toczył się w Suwałkach. Na mocy lipcowej zmiany przepisów w procedurze karnej sąd mógł powołać mediatora. Zrobił to, a ten doprowadził do ugody między pokrzywdzonym a policjantami. Choć tego w wyroku nie zapisano, ci ostatni mogli przekazać mężczyźnie jakieś pieniądze. Poszkodowany złożył wniosek o umorzenie postępowania. Sąd się na to zgodził.
- W myśl przepisów, które obowiązywały do lipca, takie rozstrzygnięcie nie byłoby możliwe - tłumaczy prokurator Tomkiewicz. - Za tego typu przestępstwo, czyli przekroczenie uprawnień, jakaś kara musiałaby być wymierzona. Policjantom groziło do trzech lat pozbawienia wolności.

Co dalej w tej sytuacji? Śledczy rozkładają ręce. Teoretycznie mogliby złożyć apelację. Wyrok nie jest bowiem jeszcze prawomocny. Problem polega na tym, że w takich postępowaniach prokurator reprezentuje interes pokrzywdzonego. A skoro ten nie domaga się już ścigania, trzeba to uszanować. Prokurator Tomkiewicz nie ma jednak wątpliwości, jaki jest wydźwięk społeczny wyroku. Wyszło bowiem na to, że policjanci, którzy powinni stać na straży prawa, mogą je bezkarnie łamać.

Krzysztof Rutkowski: Strzelba to konieczny wakacyjny ekwipunek [x-news]:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany