Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po zwycięskim meczu ŁKS. Udana premiera nowej drużyny

Bartłomiej Pawlak
Drugiego gola dla ŁKS zdobył Paweł Sasin
Drugiego gola dla ŁKS zdobył Paweł Sasin Łukasz Kasprzak
Mało kto mógł się spodziewać, że zbudowana w ciągu miesiąca głównie z nieznanych piłkarzy drużyna ŁKS wygra w premierze I ligi! Po pełnym emocji spotkaniu, golu samobójczym i obronionym przez Bogusława Wyparło rzucie karnym łodzianie wygrali 2:1 w Katowicach z GKS. Gdyby tak walczyli wiosną, na pewno nie spadliby z ekstraklasy!

Drugiego gola dla ŁKS zdobył Paweł Sasin
Pełni obaw mogli być przed pierwszym meczem ŁKS w nowym sezonie kibice łódzkiego klubu. Po spadku z ekstraklasy zespół przeszedł bowiem całkowitą przebudowę, ale w przeciwieństwie do minionych lat w Łodzi nie pojawiły się piłkarze o znanych nazwiskach. Mało tego, większość z nich nich nigdy nie grała na poziomie pierwszoligowym. Nic dziwnego, że nastroje wśród fanów nie były optymistyczne, bo tego jak zagra zbudowana przez trenera Marka Chojnackiego drużyna, nie mógł być pewien nawet on.
Jedyny pocieszeniem mógł być fakt, że jeszcze gorzej niż w Łodzi działo się w Katowicach. Z powodu zakazu transferowego i kary PZPN dla kapitana Jacka Kowalczyka kadra pierwszego rywala łodzian była tak skromna, że dzień przed inauguracyjnym meczem trener GKS musiał włączyć do niej pięciu piłkarzy drużyny rezerw. Sytuacja była tak zła, że przy przedstawianiu składu gospodarzy spiker mówił o ,,skleceniu" jedenastki przez szkoleniowca. Problemy gospodarzy mogły dawać nadzieje na zdobycie w premierowym spotkaniu punktu a nawet trzech, co dla nowego i niedoświadczonego zespół ŁKS mogło być bezcenne.
Na początku meczu wydawało się jednak, że lepiej z kłopotami poradzili sobie gospodarze, który szybko przejęli inicjatywę, a goście poza aktywnym Jakubem Więzikiem ograniczyli się do obrony. Trudno jednak powiedzieć, by była ona szczelna. Już w 6 min goście mogli bowiem przegrywać. Najpierw ełkaesiacy pozwolili dośrodkować rywalom, a później przez złe ustawienie przed Bogusławem Wyparło znalazł się Marcin Pietroń. Na szczęście Bodzio W. obronił jego strzał głową. Dwie minuty później kapitan łodzian znów musiał się wykazać przy strzale Przemysława Pitrego.
Łodzianie jakoś przetrwali napór GKS i zaczęli grać odważniej. Groźnie pod bramką GKS zrobiło się po rzucie wolnym wykonywanym przez Pawła Kaczmarka (12 min). Z bliska strzelał głową Artur Gieraga, ale nie trafił w bramkę, a do tego był na pozycji spalonej.
Ełkaesiakom brakowało może umiejętności, ale nie ambicji. Została ona nagrodzona w 23 min, kiedy objęli prowadzenie. Kolejny raz we znaki obrońcom GKS dał się Więzik. Wysoki napastnik wyłuskał piłkę i zagrał mocno wzdłuż bramki. Piłka nie dotarła do jednak do jego kolegów, bo wcześniej do własnej bramki wpakował ją Michał Frakas. Prowadzenie wyraźnie dodało skrzydeł podopiecznym Chojnackiego. W 26 min Sabele spróbował pokonać z dystansu Paweł Sasin, a cztery minuty później ten zawodnik zdobył drugiego gola! To była bardzo ładna akcja - zdobywcy bramki piłkę podał grający bez żadnych kompleksów najmłodszy w zespole Dawid Sarafiński, a Sasin zanim oddał strzał minął obrońcę.
Kto mógł spodziewać się takiego obrotu sprawy? A to jeszcze nie był koniec emocji, bo przed przerwą na kolejne duże brawa zasłużył Bodzio W. Bramkarz ŁKS w 32 min obronił rzut karny wykonywany przez Mateusza Kamińskiego! Po nim łodzianie marzyli głównie o dotrwaniu do przerwy, bo GKS dążył do odrobienia chociaż części strat (m.in. Krzysztof Wołkowicz trafił w słupek).
Druga połowa zapowiadała się bardzo ciężko, co potwierdziło się już cztery minuty po przerwie. Kontaktowego gola zdobył Pitry. Doświadczonego napastnika GKS nie upilnowali środkowi obrońcy, a wcześniej Michał Żółtowski pozwolił zacentrować Frakasowi. Trzeba jednak przyznać, że na tego gola gospodarze zasłużyli. Gorzej, że na tym nie zamierzali poprzestać i znów łodzianie musieli się bronić. Nowej drużynie wyraźnie brakowało spokoju, jak w akcji z 59 min, kiedy Nikołaj Barsukow wybijąc piłkę głową podał ją do Pietronia, którego strzał z bliska ponownie obronił Wyparło. Później kapitan ŁKS kilka razy musiał ratować swój zespół. Wydawało się, że z taką grą ŁKS nie uda się zdobyć w ligowej premierze kompletu punktów, ale na szczęście udało im się ją uspokoić i oddalić niebezpieczeństwo. Dzięki temu w 66 min znów po akcji Sarafińskiego na bramkę Sabeli uderzał wprowadzony na boisko Mateusz Stąporski, a w 76 min po podaniu Sasina uderzał drugi rezerwowy Artur Golański. Mimo przeprowadzonych zmian ełkaesiakom z każdą minutą toczonego w ogromnym upale meczu brakowało sił. Najbliżej odebrania ŁKS zwycięstwa GKS był w 73 i 88 i 92 minucie. W pierwszym przypadku strzał Grzegorza Goncerza głową okazał się niecelny, w drugim uderzenie Pitrego obronił Wyparło, a w trzecim bramkarz ŁKS zatrzymał na linii bramkowej strzał Wołkiewicza.
Bez trybuny
i kibiców gości
Stadion w Katowicach przez lata uchodził za jeden z najlepszych w Polsce. Na nim drużyna GKS rozegrała mnóstwo meczów ekstraklasy i w europejskich pucharach. To było jednak dawno i dziś obiekt przy Bukowej starszy. Tym bardziej, że niewiele się na nim zmieniło. Poza tym, że ubyła jedna z trybun i za bramką jest teraz parking. Z tego powodu meczu ŁKS w Katowicach nie mogli oglądać na żywo kibice fanów z al. Unii. W planach władz Katowic jest budowa nowego obiektu, ale na razie inwestycja nie jest pewna i powstaje jedynie jego projekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany