Kibice drużyny z al. Unii liczyli, że piłkarze ŁKS właśnie w meczu z liderem pierwszej ligi pokażą, że ekstraklasowe ambicje mają realne podstawy, a marzenia fanów o awansie do elity nie są jedynie mrzonkami.
Niestety, nic z tego. Zamiast radości, dużej dozy sportowego optymizmu, był kolejny kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy fanów dwukrotnych mistrzów Polski. Gdyby nie doskonała dyspozycja bramkarza gospodarzy - Marka Kozioła - porażka ełkaesiaków byłaby jeszcze wyższa.
Łodzianie, szczególnie w drugiej części spotkania, starali się i to mocno, ale w ich akcjach brakowało futbolowej jakości. Dużo do życzenia pozostawiała gra defensywna ełkaesiaków. Rywal wykorzystywał ten fakt bezwzględnie.
Czy porażka ŁKS to zaskoczenie? Chyba nie. Łodzianie nadal nie potrafią zaprezentować stylu, który był kiedyś ich znakiem firmowym. Rwane, szarpane i często przypadkowe akcje i niedokładne zagrania (przy 63-procentowym posiadaniu piłki),nie przekładają się na tworzenie klarownych sytuacji bramkowych. Jednak nawet w sytuacji, kiedy ełkaesiakom udało się przedostać na przedpole rywala, to fatalnie pudłowali.
Kolejny raz okazało się, że filozofia budowy tej drużyny, oparta za hiszpańsko-brazylijskim zaciągu, nie sprawdziła się. W ŁKS kolejny raz się przekonali, że sama ambicja to zbyt mało, a obcokrajowcy nie dają wymaganej klasy, popartej stosownymi piłkarskimi umiejętnościami . By myśleć o zwycięstwach trzeba walczyć z cały sił przez całe spotkanie.
Wydaje się, że teraz w klubie z al. Unii muszą się skupić na tym, by obronić miejsce w czołowej szóstce. Bezpośredni awans do ekstraklasy wydaje się poza zasięgiem tej drużyny.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
