Po posiedzeniu Komisji Sportu. Nadal nie wiemy, czy będą stadiony

Jak to zwykle w naszym mieście, konkretów było stosunkowo niewiele, co z pewnością martwi tysiące sympatyków futbolu. Szkoda, że zabrakło prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, widać miała znacznie ważniejsze (przyjemniejsze) obowiązki. Obecni byli wiceprezydenci.
Spotkanie komisji rozpoczęło się od informacji na temat obiektu Widzewa. Jedną z najistotniejszych informacji było to, że miasto w całości odrzuciło skargę firmy Hellmich. To ona była jedną z trzech, które zgłosiły chęć wybudowania stadionu w partnerstwie publiczno-prywatnym. Wycofała się z negocjacji, po czym postanowiła do nich powrócić, ponieważ, jak wyjaśniała, została wprowadzona w błąd. Władze miasta skargę Hellmicha, razem z własną odpowiedzią, przesłało do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który powinien w ciągu miesiąca zająć się tą sprawą. Zdaniem włodarzy Łodzi, zarzuty nie są prawdziwe (główne dotyczyły zmian warunków udziału w postępowaniu). Wiceprezydenci byli kilkakrotnie dopytywani przez radnych, czy mają przygotowanie jakiekolwiek alternatywne warianty, gdyby partnerstwo publiczno-prywatne legło w gruzach. Odpowiedź była zawsze ta sama, poczekajmy na wyrok WSA, co brzmiało nieco niepoważnie i irytująco.
Natomiast w kwestii ostatecznego przejęcia obiektu przy al. Piłsudskiego przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji cały czas toczą się rozmowy, które sa na finiszu.
W sprawie stadionu miejskiego przy al. Unii na przełomie października i listopada powinno zostać wydane pozwolenie na budowę hali, zaś w listopadzie na budowę stadionu.
Prace rozbiórkowe nie zostały jeszcze tak naprawdę rozpoczęte, gdyż wykonawca nie podpisał umowy z podwykonawcą w terminie. Władze miasta cały czas uspokajają, że jest jeszcze sporo czasu i rozmowy są prowadzone na bieżąco i zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem.
Radni SLD zapowiedzieli zgłoszenie wniosku o zrezygnowanie z budowy dwóch piłkarskich obiektów i powrót do koncepcji jednego stadionu na neutralnym gruncie (miejsce do ustalenia).