Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu Widzewa z Wisłą. Łodzianie sami sobie winni [zdjęcia]

Jan Hofman
Fragmenty meczu Widzew - Wisła
Fragmenty meczu Widzew - Wisła Maciej Stanik
Piłkarze Widzewa ulegli Wiśle Kraków 1:2. O porażce przesądziły dwa proste błędy na początku spotkania. Goście nie zmarnowali takich prezentów. Łodzianie od czternastu spotkań (ponad 11 lat) nie mogą pokonać drużyny "Białej Gwiazdy".

Mecz nie rozpoczął się jeszcze na dobre, a goście już prowadzili. Błyskawiczną akcję prawą stroną przeprowadził Meor Melikson. Napastnik Wisły bez problemów uciekł Jakubowi Bartkowskiemu. Zawodnik krakowskiej drużyny posłał mocną piłkę wzdłuż linii pola bramkowego. Szybko okazało się, że za dynamiczną akcją zawodnika "Białej Gwiazdy" nie nadążyli widzewscy stoperzy, a także Łukasz Broź, który nie zdołał powstrzymać zamykającego akcję Rafała Boguskiego. A ten silnym strzałem z bliska umieścił piłkę w siatce. To była 47 sekunda wczorajszego spotkania.

Szybko stracony gol wyraźnie podciął skrzydła łodzianom. Widzew nie mógł złapać właściwego rytmu gry. Gospodarze prezentowali nerwowy. i rwany futbol, o którym trudno było powiedzieć, że jest ładny, a przede wszystkim efektywny. Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego dopiero w szóstej minucie przedarli się na przedpole wiślaków, ale Marcinowi Kaczmarkowi nie udało się pokonać bramkarza krakowskiego zespołu.

Później znów do głosu doszli goście. Wisła prezentowała dojrzałą piłkę, a w grze tej drużyny było widać, że każdy zawodnik wiedział, jakie ma obowiązki na boisku. Krakowianie, dobrze wyszkoleni techniczne, łatwo radzili sobie w licznych pojedynkach z widzewiakami. Momentami łodzianie przyglądali się bezradnie szybkim wymianom piłki między wiślakami. To nie mogło się dobrze skończyć dla gospodarzy. W dwunastej minucie i piętnastej sekundzie Wisła prowadziła 2:0. Tym razem na lewej stronie Ivica Iliev bezlitośnie ograł Bartkowskiego i bez przeszkód dograł do wbiegającego na piąty metr Boguskiego, a ten mimo ataku Thomasa Phibela zdołał pokonać Macieja Mielcarza. W tym momencie mogło się wydawać, że Wisła szykuje się, by użyć bokserskiej terminologii, do zadania decydującego ciosu, by zakończyć pojedynek nokautem. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło.

Łodzianie zaczęli śmielej atakować, by w 28 minucie zdobyć kontaktowego gola. I trzeba przyznać, że akcja widzewiaków była najwyższej próby. Rozpoczął ją doskonałym technicznym zagraniem Mariusz Rybicki. Piłka trafiła do Kaczmarka, który podciągnął ją kilka metrów lewym skrzydłem i precyzyjnie dośrodkował w pole karne, gdzie Pareikę strzałem głową pokonał Mehdi Ben Dhifallah.

Już na początku drugiej części gospodarze mieli wyśmienitą okazję do wyrównania. Po kolejnym precyzyjnym dośrodkowaniu Kaczmarka piłka trafiła do Ben Dhifallaha, a ten mając przed sobą pustą bramkę trafił w słupek. Chwilę później także Rybicki zaprzepaścił wyśmienitą sytuację. Wisła nie zamierzała się ograniczać do obrony korzystnego wyniku. W 58 minucie tylko dzięki bardzo dobrej interwencji Mielcarza gospodarze nie stracili trzeciej bramki. Z kolei dziewiętnaście minut przed końcem spotkania wynik nie uległ zmianie tylko dlatego, że Łukasz Garguła z bliskiej odległości fatalnie skiksował.

Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę. Mehdi Ben Dhifallah bezsensownie zagrał w polu karnym ręką. Tunezyjczyk został za to ukarany żółtą kartką, a że miał już na swoim koncie kartonik tego koloru, to chwilę później ujrzał czerwony i musiał zejść z boiska.
Zwycięstwo Wisły zasłużone, bo krakowski zespół miał więcej indywidualności w swoich szeregach. Z drugiej jednak strony, drużyna trenera Mroczkowskiego przy większym szczęściu mogła się nawet pokusić o wywalczenie remisu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany