Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu MKS Kluczbork - ŁKS: Punkty stracone w końcówce

Paweł Strzelecki
Piłkarze ŁKS zaprzepaścili szansę na zdobycie trzech punktów
Piłkarze ŁKS zaprzepaścili szansę na zdobycie trzech punktów Paweł Łacheta
Piłkarze ŁKS stali się specjalistami od dramatycznych końcówek spotkań. Niestety, częściej przegranych niż zwycięskich. Popełniając w 87 minucie serię prostych błędów, dali sobie odebrać dwa punkty ambitnie walczącej drużynie MKS Kluczbork. I żadna to pociecha, że inni faworyci rozgrywek, poza Flotą, też nie wygrywają swoich pojedynków.

W spotkaniu, w którym więcej jest biegania i walki niż gry, zespół marzący o ekstraklasie, gdy już zdobędzie się na jedną skuteczną akcję, powinien obronić stan posiadania. Tymczasem w Kluczborku, podobnie jak wcześniej choćby w Szczecinie, prowadzenie paraliżuje łodzian do tego stopnia, że zachowują się na boisku niczym nieopierzeni juniorzy. Cofają się pod własne pole karne, rozpaczliwie broniąc wyniku. Popełniają przy tym tyle prostych błędów, że tracą wypracowany kapitał. W tej sytuacji za wpadkę w końcówce meczu odpowiedzialność ponosi cały zespół, a nie pojedynczy piłkarze.
Piłkarze ŁKS zaprzepaścili szansę na zdobycie trzech punktów
Dramatyczne ostatnie minuty nie mogą przesłonić faktu, że wcześniej działo się na boisku niewiele ciekawego. W 10 minucie Copik i Niziołek mieli przed sobą tylko Wyparłę. Obaj tak bardzo chcieli zdobyć gola, że wpadli na siebie, zgubili piłkę i sami zażegnali niebezpieczeństwo pod łódzką bramką. W 19 min po udanej akcji Bykowskiego i dokładnym podaniu do Koseckiego młody pomocnik strzelił wprost w bramkarza. Ełkaesiascy jeszcze mocno przeżywali tę niewykorzystaną sytuację, gdy rywale wyprowadzili kontrę, która mogła ich kosztować utratę bramki. Nikt nie potrafił przerwać akcji MKS, w rezultacie napastnik gospodarzy - Tuszyński strzelił z 15 metrów w lewy róg. Piłka przeleciała obok Wyparły, odbiła się od słupka i wyszła na aut.
Za chwilę sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Po efektownym rajdzie prawą stroną w pole karne zacentrował Kosecki. Piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej, niestety nie zdążył do niej Kujawa. Kolejna akcja łodzian przyniosła bramkę. W 30 min rzut rożny egzekwował Mączyński, między dwóch graczy gospodarzy wepchnął się sprytnie kapitan ŁKS - Mowlik i uderzeniem głową z 10 metrów posłał piłkę do siatki. Stoper łodzian mógł zostać bohaterem meczu. Na początku drugiej połowy po kolejnej centrze z rogu Mączyńskiego, odważnym wejściem przeciął lot piłki, ale tym razem posłał ją nogą nad poprzeczkę.
Niestety po kontuzji Koseckiego gra ofensywna ŁKS marniała z każdą minutą. Łodzianie kawałek po kawałku oddawali pole rywalom, by w efekcie rozpaczliwie bronić się na własnej połowie. Po spotkaniu Mowlik mówił, że może zbyt późno zmieniono robiącego bokami Kujawę, bo goście przez ostatnie minuty walczyli praktycznie w dziesiątkę. To jednak zbyt łatwe wytłumaczenie niemocy łodzian, którzy nie byli w stanie ani przytrzymać piłki w środku pola, ani wyprowadzić skutecznej kontry.
Stało się zatem to, co w takiej sytuacji musi się stać. Z wyrównania cieszyli się gospodarze. Po bezładnym wybijaniu piłki na siódmym metrze przejął ją Półchłopek i celnym strzałem w długi róg pokonał Wyparłę. Stracony gol podziałał na ełkaesiaków niczym kubeł zimnej wody. W ostatnich sekundach spotkania mieli szansę rozstrzygnąć je na swoją korzyść. Wreszcie wyprowadzili składną akcję, po której rezerwowy Seweryn znalazł się w sytuacji sam na sam ze Świtałą. Niestety wpadł w bramkarza, szansa została zaprzepaszczona, a arbiter chwilę potem zakończył mecz.

Jak na to nie patrzeć, remis pozwolił ŁKS do 20 przedłużyć serię nieprzegranych spotkań w tegorocznych rozgrywkach. Po spotkaniu piłkarze ŁKS mieli do siebie wiele pretensji. Uznali wynik za porażkę. Schodząc do tunelu nerwowo patrzyli w rozłożony komputer, sprawdzając, jaki wynik osiągnął Piast Gliwice. Jeden z łódzkich graczy miał się wyrazić, że ŁKS przegrał mecz z wiochą. Te słowa zabolały gospodarzy. Od ich gościnności, organizacyjnej sprawności i wielkiej ambicji, moglibyśmy się my, "wielkomiastowi", wiele nauczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany