Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu ŁKS Miedź. Dziewiąta porażka łódzkich piłkarzy

Jan Hofman
W akcji piłkarz ŁKS Jacek Kuklis
W akcji piłkarz ŁKS Jacek Kuklis Łukasz Kasprzak
Piłkarze ŁKS przegrali z przeciwnikiem, który w meczowej osiemnastce miał aż dwunastu piłkarzy, grających niedawno w ekstraklasie i czterech byłych reprezentantów Polski. Doświadczenie i umiejętności były po stronie gości, a jednak łodzianie mieli nawet szansę wygrać mecz.

W akcji piłkarz ŁKS Jacek Kuklis
Niestety, w spotkaniu z Miedzią zabrakło łodzianom tego, co jest niezbędne w futbolu, by móc myśleć o odnoszeniu zwycięstw. W kluczowych momentach meczu z Miedzią Legnica piłkarzom ŁKS zabrakło precyzji i skuteczności oraz szczęścia. To sprawiło, że gospodarze doznali dziewiątej porażki tej jesieni.
Bardzo groźnie pod łódzką bramką było w trzeciej minucie. Piłkę z prawej strony pola karnego otrzymał były ełkaesiak Wojciech Łobodziński. Były reprezentant Polski z dziecinną łatwością wymanewrował Pawła Sasina, ale na szczęście dla gospodarzy zagrał futbolówkę w miejsce, gdzie nie była żadnego partnera z jego drużyny i piłka po chwili opuściła boisko. Zawodnicy Miedzi atakowali z rozmachem łódzką bramkę. Ełkaesiacy często musieli przekraczać przepisy, by powstrzymać groźne akcje legniczan. Już w ósmej minucie żółtą kartkę za faul na Mariuszu Zasadzie ujrzał Kamil Poźniak.
Trzy minuty później goście pierwszy raz zagrozili bramce Aleksandra Ptaka, lecz Konrad Kaczmarek zbyt lekko strzelił z dystansu, by myśleć o zaskoczeniu golkipera Miedzi. Po kwadransie gra się wyrównała. Łodzianie kierowani i zachęcani do agresywnej gry przez aktywnego przy bocznej linii boiska trenera Marka Chojnackiego, śmielej prowadzili ofensywne akcje. To sprawiło, że goście zaczęli popełniać błędy. W siedemnastej minucie po rzucie rożnym piłka trafiła do Daniela Bruda, ale ten nie popisał się i posłał ją z siedemnastu metrów wysoko nad poprzeczką bramki legniczan. Chwilę późnej mało brakowało, aby po będzie łódzkiego pomocnika goście objęli prowadzenie. Brud stracił piłkę przed własnym polem karnym. Znalazł się przy niej Marcin Nowacki, natychmiast silnie strzelił, ale bez zarzutu spisał się debiutujący w tym sezonie w bramce ŁKS Adrian Olszewski. Już w kolejnej akcji rywale ponownie stworzyli doskonałą sytuację do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z lewej strony Nowackiego główkował Jakub Grzegorzewski, ale na szczęście dla ełkaesiaków posłał futbolówkę nad poprzeczkę. W 30 minucie groźnym uderzeniem z dystansu popisał się Paweł Kaczmarek, jednak zabrakło odrobinę precyzji i piłka o kilka centymetrów minęła słupek bramki legnickiej drużyny. W 37 minucie przez sektory zajmowane przez łódzkich kibiców przetoczył się jęk zawodu, bo rzeczywiście okazja do objęcia prowadzenia była wyśmienita. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Paweł Kaczmarek, a piłka trafiła na głowę, stojącego sześć metrów od bramki Konrada Kaczmarka. Mimo doskonałej sytuacji ełkaesiak nie zmusił do kapitulacji Ptaka, bo jego strzał bramkarz gości wybił na rzut rożny.
Już pierwsza akcja w drugiej części gry powinna przynieść ełkaesiakom gola. Po dobrym rozegraniu na skrzydle piłka trafiła do Konrada Kaczmarka, ale ten nie trafił w nią dobrze piłkę toteż Ptak interweniował bez większych problemów. Kilka sekund później znów ten sam ełkesiak stanął przed szansą pokonania bramkarza Miedź, jednak i tym razem golkiper gości spisał się bez zarzutu.
Wystarczyła jednak chwila nieuwagi łódzkiej defensywy, by goście objęli prowadzenie. Akcję lewą stroną przeprowadził obrońca Miedzi Mariusz Zasada. Nie niepokojony przez nikogo zdecydował się na silny strzał z ostrego kąta, czym zaskoczył Olszewskiego, który po chwili ze spuszczoną głową wyciągał piłkę z siatki.
Trener Marek Chojnacki nie mając już nic do stracenia zdecydował się na przeprowadzenie dwóch ofensywnych zmian. W miejsce słabnących z każdą minutą Bruda i Poźniaka pojawili się na boisku Artur Golański i Agwan Papikyan. Łodzianie poderwali się jeszcze do walki i mało brakowało, by w siedemdziesiątej minucie spotkania doprowadzili do wyrównania. Po akcji lewą stroną boiska Pawła Kaczmarka piłka poleciała do Jacka Kulisa, który jednak z bliskiej odległości trafił futbolówką w słupek. Podobnie było w osiemdziesiątej minucie, kiedy po strzale Artura Gieragi słupek uratował Miedź przed utratą gola. W końcówce spotkania łodzianie całą uwagę skupili na ataku, toteż rywale mieli ułatwione zadanie i mogli łatwiej wyprowadzić kontrę.
Właśnie jedna z nich o mało co nie zakończyła się drugą bramką dla gości. Zbigniew Zakrzewski w polu karnym łodzian ograł Olszewskiego, strzelił w kierunku bramki, ale na szczęście z interwencją zdążył Gieraga, który wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany