"Jeżdżę dziś od godz. 5 rano. Co widzę na łódzkich drogach? Prószący śnieg zalega na jezdniach, skrzyżowaniach, chodnikach. Jest godz. 7 rano. Co widzę? Dokładnie to samo. Żadnych pługów, żadnych ekip, które walczyłyby ze śniegiem. A kierowcy? Muszą liczyć na siebie i szczęście, bo jezdnie są wyjątkowo śliskie. Nawet jazda z prędkością 30 km/h nie zapewniała skutecznego i bezpiecznego skrętu np. z al. Rydza-Śmigłego w ul. Przybyszewskiego. Samochody tańczyły na jezdniach, jak na lodowisku. Pytam się więc, po co w Łodzi jest Zarząd Dróg i Transportu, po co są przetargi na walkę ze skutkami zimy, po co jest Centrum Zarządzania Kryzysowego, skoro łodzianie i tak muszą liczyć na siebie, na swoje umiejętności jazdy. Może Państwo dyrektorstwo ruszy swoje 4 LITERY i zobaczy, co dzieje się na ulicach!. A może warto, by Pani Prezydent wsiadła rano do samochodu i sprawdziła, jak jeździ się po mieście... Brak słów. W Łodzi z kierowców się kpi"
Trudno nie zgodzić się z opinią Pana Andrzeja. Dziś drogowcy po raz kolejny pokazali, że powinni robić wszystko, tylko jak najdalej od tematu drogownictwa. Nie radzą sobie ani z dziurami w jezdniach, ani z padającym śniegiem. A przecież są prognozy pogody i naprawdę można przewidzieć, że będzie śnieg, że trzeba wcześniej wyjechać na drogi, sypnąć solą, by po prostu było w miarę bezpiecznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?