Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Mroziński: Nie zwątpiliśmy w osiągnięcie celu

(bap)
Piotr Mroziński wierzy w pozostanie Widzewa w ekstraklasie.
Piotr Mroziński wierzy w pozostanie Widzewa w ekstraklasie. Krzysztof Szymczak
Piotr Mroziński od czterech lat występuje w drużynie Widzewa, ale wygląda na to, że dopiero teraz może liczyć na pewne miejsce w składzie. W dwóch pierwszych meczach w tym roku 21-letni zawodnik zagrał od pierwszej do ostatniej minuty i to na dwóch pozycjach - defensywnego pomocnika oraz ostatniego obrońcy.

Punkt zdobyty w meczu z Piastem wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony trzeba go szanować, z drugiej na własnym boisku fani oczekują od was zwycięstw. Jak pan go odbiera?
Piotr Mroziński (pomocnik Widzewa): – Przed meczem zawsze liczy się na zwycięstwo. My oczywiście też chcieliśmy zdobyć trzy punkty, dlatego na pewno nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Tym bardziej przed własną publicznośią. Ale kiedy gra się w dziesiątkę, a do tego przegrywa, trzeba być zadowolonym z remisu.

Ale z gry, szczególnie w pierwszej połowie, już mniej. Dlaczego z takim trudem przychodziło wam atakowanie, brakowało płynności w grze i w sumie tak niewiele wychodziło?
– Nie wiem, czy było aż tak źle. Przede wszystkim nie chcieliśmy stracić gola, zabezpieczyć się i może dlatego tak to wyglądało. Pierwsze dwadzieścia minut było dobre. Niezłą sytuację miał m.in. Patryk Mikita. Szkoda, że później niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę rywalom, którzy kilka razy zbliżyli się pod naszą bramkę. Druga połowa była zupełnie inna.

No właśnie, a przecież powinno być ciężej…
– Ale nie poddaliśmy się po kolejnej czerwonej kartce. Zrobiło się trochę więcej miejsca na boisku, a do tego Piast dążąc do zdobycia gola otworzył się, dzięki czemu my też mieliśmy więcej sytuacji i stałych fragmentów gry.

A propos kartek. Skąd ich aż tyle? Już chyba nikt nie zdziwi się, jeśli kolejne spotkanie znów będziecie kończyć w dziesiątkę.
– Oby już nie. Nie chcę odnosić się do sędziowania, bo to nie moja rola. Fakt jest taki, że mamy najwięcej czerwonych kartek w lidze, co też ma wpływ na nasz dorobek punktowy. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego jest ich tak dużo. Może czasem za bardzo chcemy, brakuje chłodnej głowy i w ryzykownym momencie nie odstawia się nogi.

Jakie są nastroje w szatni? Z ręką na sercu niech pan powie, czy wciąż wierzycie w utrzymanie się w ekstraklasie?
– Oczywiście, że tak. W innym przypadku nasza gra już teraz nie miałaby większego sensu, a przecież nie o to chodzi w sporcie. Zapewniam, że nie zwątpililiśmy w osiągnięcie celu. Atmosfera w szatni wciąż jest bojowa.

Ale do tego potrzebne są punkty. A już w piątek gracie w Chorzowie z Ruchem, który jest na fali.
– Nie patrzymy na to, z kim gramy, bo dla nas każdy mecz jest ważny. Do utrzymania się potrzebujemy punktów i dobrze byłoby zdobywać je też na wyjeździe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany