Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pióra, cekiny i piersi, czyli łodzianka Księżniczką Jeziora

(jed)
Rose de Noir, czyli łodzianka Magdalena Kaczmarek, performerka i artystka burleski zdobyła tytuł Princess of the Lake (Księżniczka Jeziora) na Międzynarodowym Festiwalu Burleski – Como Lake Burlesque Festival we Włoszech.

Łodzianka pokonała przedstawicielki Kanady, USA, Niemiec, Malty, Rosji oraz Wielkiej Brytanii. Nie udało jej się tylko stanąć wyżej niż Francuzka. Jednak numer „Leopard”, który zawiera w sobie elementy multimedialnej projekcji, wzbudził ogromny zachwyt, także wśród bardziej doświadczonych performerek.

– To było dla mnie ogromne wyróżnienie, bo to jest sztuka, która opiera się na pewnych zasadach, ale każdy numer powinien zaskakiwać oryginalnością – powiedziała Rose de Noir. – Zebrałam dużo komplementów od koleżanek z całego świata.

Burleska przez przypadek

Rose zajmuje się profesjonalną burleską od dwóch lat. Tańczyła zawsze, ale tego stylu nie znała. W czasie wakacji trafiła w jednej ze szkół tańca na warsztaty burleski i podjęła wyzwanie.
– I wpadłam po uszy – opowiada performerka. – To mnie zauroczyło, pokazało zupełnie inny rodzaj artystycznej kreacji. Więc po wakacjach zapisałam się na regularne zajęcia.
Wtedy zaczęły w jej głowie kiełkować pomysły na własny numer. Najpierw nieśmiało, z czasem bardziej odważnie zaczęła je wcielać w życie, aż przyszedł moment na pierwszy samodzielny pokaz.
– To jest tak, że performer zaczyna od bardziej ascetycznych kreacji, bo trzeba w sobie jednak przełamać pewną nieśmiałość, przekroczyć własne granice – dodaje artystka. – Mimo że jest to show na wysokim poziomie, ma w sobie dużo z erotyzmu, seksapilu. Czasami do tego dojrzewa się stopniowo.

Seksapil i pewność siebie

Współczesna burleska, czyli forma spektaklu, opiera się na kabarecie i muzyczno-tanecznym show. Tancerki ubrane w gorsety lub wyszukane staniki, suknie z piórami chętnie odsłaniają nogi w czarnych pończochach lub kabaretkach. Noszą kapelusze, meloniki lub cylindry. Do tego perły, błyszczące dżety i inne elementy kojarzone z kabaretem lat 20. ubiegłego wieku. Styl znany z filmów z Gretą Garbo czy Marleną Dietrich powrócił w formie, która bawi i kusi.

– To jest show, w którym nie ma nic wulgarnego czy obscenicznego – tłumaczy Rose. – To jest sztuka, która może rozbudzać wyobraźnię, ale ma też bawić.

Równocześnie dodaje pewności siebie kobietom, które burleskę uprawiają lub stykają się z nią przy okazji dużych imprez czy spotkań w kameralnym gronie, bo modne jest teraz zapraszanie instruktorki burleski np. na wieczory panieńskie. Kobiety w każdym wieku, o różnej tuszy widząc artystkę, która nie ma figury modelki, ale emanującą seksapilem i pewnością siebie, same pozbywają się kompleksów.
– W przeszłości byłam zdecydowanie bardziej nieśmiała – dodaje łodzianka. – Teraz czuję się znacznie lepiej we własnej skórze. Prywatnie jestem zdecydowanie bardziej pewna siebie i potrafię zawalczyć o swoje. Na dodatek głowę mam pełną pomysłów na kolejne kreacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany