Bez wątpienia wszyscy ludzie związanie z futbolem w ŁKSmieli prawo radować się wspólnie i uznać ten dzień za wyjątkowy. Wszak ich ukochana drużyna, po pięciu latach banicji i tułania się po niższych ligach wraca na zaplecze ekstraklasy. To dla wielu szczególne wydarzenie, na które czekali od wiosny 2013 roku.
Łódzcy piłkarze nie zamierzali psuć święta swoim sympatykom i już od pierwszego gwizdka sędziego starali zrobić to, co w futbolu jest najważniejsze, jest jego solą, czyli zdobyć gola. Ta sztuka udała im się już w osiemnastej minucie. Strzał Wolskiego trafił jeszcze w słupek bramki Leginovii, ale już dobitka Bryły była bezbłędna i piłka poleciłaa pod poprzeczkę. Na trybunach rozpoczął się prawdziwy festyn.
Szybko objęte prowadzenie i karnawałowa atmosfera serwowane przez kibiców wyraźnie rozleniwiła zawodników gospodarzy. Piłkarze ŁKS nie forsowali już tempa, a pogodzeni z losem rywale (Leginovia spada do trzeciej ligi) nie mieli motywacji, by podjąć walkę z zespołem, który wywalczył sobie prawo gry w pierwszej lidze.Na boisku było sennie, ale na szczęście rytmiczne przyśpiewki fanów nie dawały szans, by ktoś zasnął. W końcówce drugiego gola zdobył Wojciech Łuczak.
Prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się po ostatnim gwizdku sędziego. Były gratulacje dla prezesa Tomasza Salskiego, piłkarzy i trenera Wojciech Robaszka, który prowadził ŁKS w setnym spotkaniu o ligowe punkty. Były wspólne zdjęcia i olbrzymia radość z sukcesu drużyny.
Przed spotkaniem odbyły się dwie miłe uroczystości. Wojciech Łuczak z rąk strażnika tradycji ŁKS, Jacka Bogusiaka, odebrał okolicznościowy melonik i dyplom za zdobycie hakt-tricka w niedawnym ligowym spotkaniu z Siarką Tarnobrzeg.
Chwilę później bohaterem był Jacek Żałoba. Z kolei on otrzymał prezent z okazji zawodowego jubileuszu, bowiem od dwudziestu lat pełni funkcję kierownika piłkarskiej drużyny w klubie z al. Unii.
Wczoraj jeden z sektorów obiektu przy al. Unii został opanowany przez najmłodszych sympatyków klubu. Dzieci, z okazji ich święta, zaprosili na stadion działacze klubu z al. Unii. Młodzi wyposażeni w chorągiewki głośno dopingowali piłkarzy. Tak było do 31 minuty, kiedy to kibice z drugiej części trybuny odpadli duszące świece dymne. Sędzia na chwilę musiał przerwać mecz. Pewnie nie odjedzie się bez kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ujawniamy listę klientów internetowej szamanki! Gwiazdy telewizji i żony piłkarzy...
- Tak żyje "Biały Cygan" Bogdan Trojanek. Zna Viki Gabor, adoptował dziecko z klasztoru
- Skrzynecka przesadza z retuszem? Tak wymalowała się na wycieczkę. Jak w tym chodzić?
- Taka jest Roxie za kulisami "TzG". Prawda o jej zachowaniu wyszła na jaw [WIDEO]