Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze ŁKS zagrali na szóstkę!

Jan Hofman
Łodzianie urządzili sobie wczoraj prawdziwy festiwal strzelecki, wygrywając z Pilicą Białobrzegi 6:2. ŁKS w środę w Łodzi rozegra zaległe spotkanie z Błękitnymi Raciąż.

Piłkarze ŁKS zrehabilitowali się wczoraj przed własną publicznością za ubiegłotygodniową kompromitującą wpadkę w Pszysusze. Tym razem łodzianie schodzi z boiska z wysoko podniesionymi głowami. Ełkaesiacy wygrali w imponującym stylu 6:2, dzięki czemu zmniejszyli różnicę punktową do Lechii Tomaszów i Polonii Warszawa, które tylko zremisowały swoje mecze. Nadal jednak ŁKS traci dziesięć punktów do Sokoła.

Bez wątpienia bohaterem spotkania był Artur Golański, który był motorem napędowym niemal wszystkich akcji gospodarzy. Łódzki pomocnik grał wczoraj jak natchniony. Nie dość, że zaliczył w tym meczu cztery asysty, to także jeszcze sam wpisał się na listę strzelców. I pomyśleć, że przez moment w ŁKS pojawił się pomysł, aby odstawić zawodnika na boczny tor.

Oczywiście ełkaesiakom należą się słowa uznania, za pojedynek z Pilicą. Warto odnotować, że wczorajszy rywal łódzkiej drużyny, w trzech wcześniejszych wiosennych spotkaniach, nie stracił gola, zdobywając sześć. Na pewno w niedzielę do ŁKS uśmiechnął się los. Goście, którzy wyraźnie zaczęli się rozkręcać, jeszcze w pierwszej części spotkania stracili zawodnika. Grając w dziesiątkę nie zamurowali dostępu do własnej bramki, ale nadal prowadzili otwartą grę na całym boisku. To znacznie ułatwiło zadanie gospodarzom, którzy bezlitośnie wykorzystali ich szkolne błędy w defensywie.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć Roberta Zająca, tragicznie zmarłego trenera koszykówki ŁKS.

Oto co na pomeczowej konferencji powiedzieli trenerzy obydwu zespołów.

Mirosław Siara (szkoleniowiec Pilicy): - Przegraliśmy dosyć wysoko. Trzeba jednak dodać, że spotkanie ustawiła czerwona kartka, którą mój piłkarz ujrzał w pierwszej części spotkania. W pierwszym kwadransie mieliśmy trzy dobre sytuacje i kto wie, jakby potoczyły wydarzenia, gdybyśmy choć jedną z nich wykorzystali. Graliśmy ofensywnie. Skończyło się, jak się skończyło.

Robert Szwarc (opiekun piłkarzy ŁKS): - Myślę, że był to interesujący mecz dla kibiców. Były w tym spotkaniu zwroty sytuacji na boisku, sporo walki, no i oczywiście sześć goli z naszej strony. Cieszy liczba zdobytych bramek, ale nie możemy sobie pozwalać na tak proste straty wypracowanej przewagi. Zbyt łatwo rywal odrobił swoje straty. Na szczęście po przerwie dobrze drużyna pracowała, czego efektem były cztery zdobyte gole.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany