Piłkarze ŁKS Łódź. Ełkaesiacy mają jeszcze do rekordu daleko

Osiem porażek z rzędu w ekstraklasie obiło się olbrzymim echem w piłkarskim środowisku. Beniaminek z Łodzi jest na dnie ligowej tabeli i nie ma podstaw, by sądzić, że wkrótce może się coś zmienić. Prawdziwy koszmar przeżywają kibice tego klubu. Jeszcze niedawno sympatycy pękali z dumy, szczycili się swoim zespołem, a teraz nie potrafią zrozumieć, co się stało z drużyną, jak szybko rozmieniła się na drobne.

I pomyśleć, że tuż przed startem rozgrywek Kazimierz Moskal, szkoleniowiec drużyny, mówił: - Wracamy do ekstraklasy z pokorą, ale bez obaw i pewni swoich umiejętności. Kalendarz nas nie oszczędził. Początek jest bardzo trudny, ale może to dobrze, że od razu zmierzymy się z ligowymi potentatami i będziemy wiedzieć, na czym stoimy.

No i pewnie teraz wszyscy w ŁKS wiedzą, że nie udało się zbudować drużyny na miarę skutecznej rywalizacji w krajowej elicie. Trener i jego zespół nie stoi, on znika w toni polskiego futbolu.

Łatwość z jaką rywale ogrywają łodzian musi zatrważać. Kibiców, ale i nas dziennikarzy, karmiono informacjami, że oto pojawił zespół, który wniesie do ekstraklasy nową jakość, a niestety, mamy drużynę, której boiskowe popisy nie mieszczą się w kanonach poprawności seniorskiej piłki nożnej. Już dziś, na przykładzie ŁKS,szkoleniowcy młodzieżowych zespołów pokazują swym podopiecznym, jak nie należy grać w defensywie.

Pewnym pocieszeniem może być to, że jeśli chodzi o liczbę porażek z rzędu na poziomie ekstraklasy, piłkarze ŁKS są jeszcze dalecy od rekordu. To niezbyt chlubne osiągnięcie należy do Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski, która przegrała 17 meczów z rzędu. Piłkarze rozłożyli tę serię na dwa sezony - 1997/1998, w którym spadli, i 1999/2000.