Piłkarska II liga. Widzew Łódź. Lider bez punktu w Polkowicach

Zapewne kibice Widzewa obawiali się przed meczem, jak wypadnie ich ukochana drużyna bez swojego asa - Marcina Robaka, który musiał wczoraj pauzować za kartki. Okazało się jednak, że to był najmniejszy problem Widzewa, bowiem łódzkiego snajpera wyśmienicie zastąpił Rafał Wolsztyński. Dubler w drużynie z al. Piłsudskiego popisał się hat-trickiem, ale po meczu okazało się, że to jednak nie wystarczyło do wywalczenia nawet punktu na boisku w Polkowicach. Taka sytuacja to na pewno koszmar nie tylko dla samego piłkarza, ale również dla szkoleniowca jego drużyny. Trzy gole zdobyte na wyjeździe i powrót do domu bez najskromniejszej zdobyczy, bez wątpienia frustruje w szczególny sposób.

Należy się spodziewać, że defensorzy widzewskiej drużyny musieli się nasłuchać wielu gorzkich słów. To co wczoraj wyprawiała obrona zespołu prowadzonego przez trenera Marcina Kaczmarka, wołało o pomstę do nieba. Tylu błędów w jednym spotkaniu nie popełniają nawet juniorzy, którzy uczą się dopiero futbolowego abecadła.

Należy jednak odnotować, że goście, choć przegrywali już 1:4, nie złożyli broni. Do końca walczyli o zdobycie choćby punktu i przy odrobinie szczęścia osiągnęliby cel, gdyby Wolsztyński w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie posłał piłki nad poprzeczką bramki Górnika.

Łodzianie wciąż są liderem, mimo że doznali już trzeciej porażki od wznowienia drugoligowego sezonu. Dla gospodarzy to trzecia wygrana z rzędu.

Górnik Łęczna zbliżył się do łodzian na dwa punkty. Przegrał trzeci w tabeli GKS Katowice i nadal traci do czterokrotnych mistrzów Polski cztery punkty.

W środę o godz 20.05 Widzew zagra w Łodzi z Elaną Toruń. Tym razem już nie można sobie pozwolić na gubienie punktów i komplikowanie sytuacji w tabeli.