Piłkarska ekstraklasy. ŁKS Łódź. Jak nie z Koroną, to z kim wygrywać?

Osiem porażek z rzędu sprawiło, że trener Kazimierz Moskal pracuje pod ogromną presją. Bez wątpienia zdaje sobie sprawę, że każda kolejna porażka zbliża go domomentu rozstania z ŁKS. To nieuchronne dla każdego szkoleniowca, którego nie bronią wyniki drużyny. A tak jest w przypadku Moskala.

Nieoficjalnie wiadomo, że szkoleniowiec dostał już ultimatum od działaczy. Musi wygrać najbliższy mecz ekstraklasy z Koroną Kielce. Jeśli nie, to nawet niedawne podpisanie nowego kontraktu nie uchroni go przed rozstaniem z ekstraklasowym zespołem.

W klubie wiedzą, że pasmo niepowodzeń mocno już irytuje sympatyków. Ci nie szczędzą krytycznych słów szkoleniowcowi i jego podopiecznym. Dostaje się także działaczom, którzy ani myślą oficjalnie komentować fatalnej postawy piłkarskiej drużyny.

Nie ma się zatem co dziwić, że w ŁKS pełna mobilizacja i wielka chęć przerwania ponurej serii porażek. Rzut oka na ligową tabelę pokazuje, że jeszcze nie wszystko stracone. Wprawdzie łódzki beniaminek jest ostatni w tabeli, ale do bezpiecznego, trzynastego miejsca, ma tylko pięć punktów straty. Taki dystans można odrobić, ale wszak jest jeden warunek. Po prostu trzeba zacząć wygrywać!

Najbliższy rywal to także zespół po przejściach i towarzysz ełkaesiaków w ligowej niedoli. Korona zajmuje piętnaste miejsce w tabeli ekstraklasy i do tej pory wywalczyła osiem punktów, a więc o cztery więcej od ŁKS. Jak nie z Koroną, to z kim wygrywać w lidze?

Kieleccy działacze po słabym początku sezonu nie wytrzymali. Posadę stracił Włoch z niemieckim paszportem, Gino Lettieri, a przez chwilę drużynę prowadził Sławomir Grzesik. Od 16 września opiekę na zespołem przejął Mirosław Smyła. Warto przypomnieć, że w lipcu skończył 50 lat, a chwilę później pierwszy raz został samodzielnym trenerem w krajowej elicie. W ekstraklasie nikt nie umiał pokonać Śląska Wrocław od pięciu miesięcy. A tu proszę, sztuki tej w minionej kolejce dokonała Korona Smyły.