Piłkarska ekstraklasa. Widzew nie może utonąć w Warcie

A wszystko z prostej przyczyny. Warta nie może rozgrywać meczów ekstraklasy na stadionie przy ul. Droga Dębińska, ponieważ obiekt ten nie spełnia wymogów futbolowej elity, a nowy stadion ma być gotowy w 2023 lub 2024 roku.
Z konieczności zatem poznaniacy korzystają z gościny Grodziska Wielkopolskiego, bo wynajęcie stadionu miejskiego przy Bułgarskiej (gra tam Lech) jest zdecydowanie za drogie dla Zielonych, stąd konieczność rozgrywania spotkań 50 km od Poznania.
Warta i Widzew sąsiadują w tabeli. Poznańska drużyna (z sześcioma punktami jest dwunasta), łodzianie z dorobkiem czterech oczek plasują się na trzynastej pozycji.

W minionej serii mistrzowskiej drużyny prowadzona przez trenera Dawid Szulczka pokonała 1:0 w Kielcach, beniaminka rozgrywek - Koronę. - Spotkanie ułożyło się po naszej myśli - mówi szkoleniowiec Warty. - Najpierw czerwona kartka dla zawodnika Korony, następnie mieliśmy rzut karny, który wykorzystaliśmy. Jak na razie mecze, w których musimy wygrywać, wygrywamy. W spotkaniach, w których o punkty było ciężko, przegraliśmy.
Jak widać w ekipie Warty zadowolenie, czego nie można powiedzieć o łódzkim zespole. Widzewiacy w trzech ostatnich spotkaniach wywalczyli tylko punkt (0:0 ze Śląskiem Wrocław, 2:3 z Lechią Gdańsk i 1:2 z Legią Warszawa), i choć są chwaleni za waleczność, to jednak ich miejsce w tabeli rozczarowuje.

W klubie z al. Piłsudskiego zdają sobie sprawę, że to najwyższa pora, by przełamać niemoc. Kolejne niepowodzenie może wprowadzić do klubu nerwową atmosferę, a ona nie sprzyja przygotowania do ligowych wyzwań.
Widzew chce wzmocnić siłę uderzeniową. Na testach medycznych w łódzkim klubie przybywa Łukasz Zjawiński, napastnik z Lechii Gdańsk.