Piłkarska ekstraklasa. ŁKS Łódź. Był entuzjazm, jest niepokój

Do klubu wkradł się niepokój i zatroskanie o dalsze sportowe losy piłkarskiej drużyny. Nie tak to miało wyglądać. Przy piątej porażce z rzędu trudno o optymizm i widać to na klubowych korytarzach. Teraz w ŁKS mają dwa tygodnie (przerwa w rozgrywkach przeznaczona na mecze reprezentacji) na wprowadzenie w życie planu naprawczego, czy jak kto woli awaryjnego. W Zagłębiu Lubin (jeden punkt więcej od ŁKS) i Koronie Kielce (tyle samo punktów co łodzianie) zdecydowano się na radykalne rozwiązania i szkoleniowcy tych zespołów stracili pracę. Działacze uznali, że trenerzy nie rokują i postanowili odsunąć ich od pierwszych zespołów. W ŁKS zachowują spokój i trener Kazimierz Moskal nadal może kontynuować swoją misję w ekstraklasie. Zapewne zaufanie to ważna sprawa dla opiekuna drużyny. Poparcie klubowych sterników, mimo niepowodzeń drużyny, daje komfort spokojnej merytorycznej pracy z drużyną.

Liczymy, że w ŁKS zdają sobie sprawę, że sytuacja zespołu staje się poważna. Gołym okiem widać, że zespół z al. Unii potrzebuje poważnego wstrząsu, ale też dopływu świeżej krwi. Niektórzy powołują się na przypadek Cracovii i trenera Michała Probierza, któremu też wyraźnie nie wiodło się na początku poprzedniego sezonu (po dziewięciu seriach mistrzowski zespół miał na koncie sześć punktów), a rozgrywki zakończył na miejscu premiowanym grą w eliminacjach europejskich pucharów. Należy jednak pamiętać, że krakowski klub miał znacznie silniejszą kadrę i to pozwalało mu na spokojne oczekiwanie na lepsze czasy i zwycięskie mecze.

Trener Moskal nie ma takiego komfortu i wyraźnie zaczyna się męczyć. Zawodzą Portugalczyk Ricardo Guima i Hiszpan Pirulo. Południowcy mieli wnieść nową jakość do drużyny, ale mają poważne problemy, by się odnaleźć w polskiej ekstraklasie. Wydaje się także, że przerwa w rozgrywkach to też czas dla działaczy. Budżet, budżetem, ale nowe twarze, i to szybko, przydałyby się drużynie.