Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarska druga liga. Czy wielka czystka pomoże Widzewowi?

Jan Hofman
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Widzew to oaza szczęśliwości i profesjonalizmu, dlatego wszyscy byli przekonani, że rozpędzona piłkarska drużyna bez problemu awansuje do pierwszej ligi. Teraz wszystko się jednak zmieniło...

Widzew zaczął od rekordu

Nim rozpoczął się drugoligowy sezon 2018/2019, Widzew już mógł pękać z dumy. Piłkarze nie zrobili jeszcze nic, a już rekord Polski pobili kibice klubu z al. Piłsudskiego. 19 lipca wiadomo było, że Widzew sprzedał fanom 16.311 karnetów, a to był najlepszy wynik w kraju. Legia Warszawa, Lech Poznań czy Wisła Kraków mogły tylko o tym pomarzyć.

Najwyższa frekwencja w Polsce, po pierwszej części sezonu miejsce Widzewa premiowane awansem, trener z doświadczeniem w ekstraklasie, potencjał wśród piłkarzy (sprowadzono jedenastu nowych!), którzy przez znaczą część rundy potrafili dominować ligę, poukładane finanse - wydawało się, że „Serce Łodzi” pracuje prawidłowo i ingerencja kardiologa nie będzie potrzebna.

Syndrom chorobowy Widzewa

A jednak. Pod koniec roku okazało się, że nie wszystko w Widzewie jest zdrowe i funkcjonuje należycie. Prezes Przemysław Klementowski w kluczowym sporze z trenerem Radosławem Mroczkowskim (koncepcja wydawania pieniędzy na kolejnych piłkarzy) nie zyskał poparcia rady nadzorczej. Jej członkowie uznali, że to oni lepiej pokierują klubem i Klementowski został odesłany na bocznicę. Wraz z nim na śmietnik historii trafili wiceprezes, dyrektor Akademii oraz dyrektor ds. sprzedaży. Nic więc dziwnego, że w widzewskim środowisku zapanował niepokój. Rada próbowała jednak przekonywać, że doskonale zna się na futbolowych meandrach i trzyma rękę na pulsie.

Prezes Widzewa z ogłoszenia

Widzew, w jednym z najgorętszych dla klubu piłkarskiego okresów, został bez struktury, która miała dbać o jego prawidłowe funkcjonowanie. Fani coraz częściej zaczęli przebąkiwać, że nie wszystko przy al. Piłsudskiego jest OK. Utwierdzili się w tym przekonaniu, kiedy wyszło na jaw, że głównego sternika czterokrotnego mistrza Polski szuka się m.in. na portalu pracuj.pl!

Bez Klementowskiego Mroczkowski nie miał już problemów, by przekonać radę nadzorczą, że potrzebni są kolejni piłkarze. Żaden z działaczy nie chciał dostrzec prostego faktu, że latem szkoleniowiec wydał na wzmocnienia połowę zarobionych na karnetach pieniędzy. Później uznał, że to uzupełnienia. Ile więc miały kosztować Widzew wzmocnienia?

Nieudany początek wiosny

Już po dwóch pierwszych spotkaniach wiosny widać było, że zespół Widzewa jest fatalnie przygotowany do decydującej batalii o pierwszą ligę. Zauważali to i mówili o tym głośno widzewiacy z doświadczeniem w ekstraklasie. Niestety, na obecnych widzewskich salonach nikt ich głosu nie chciał słuchać. Byli notorycznie lekceważeni, wszak obecni sternicy byli tymi jedynymi, którzy mogą dźwignąć, organizacyjnie i sportowo, klub z kolan. Tak mocno w to uwierzyli, że nie dostrzegli momentu poważnego kryzysu piłkarskiej drużyny Widzewa. Wszyscy w Polsce mówili już, że Widzew ma problem, ale w gabinetach decydentów RTS nikt jeszcze go nie widział.

Widzew późno reaguje

Kiedy już okazało się, że drużyna Widzewa nie jest w stanie wygrywać nawet z najsłabszymi drużynami ligi, zdecydowano się na nowego szkoleniowca. Wybór, delikatnie mówiąc, nie olśnił futbolowego środowiska. Postawiono na człowieka bez wielkiej charyzmy i bez sukcesów. Taki ruch musiał się skończyć tak, jak się skoczył, czyli zespół Widzewa nadal nie wygrywa (drużyna jest poza miejscem premiowanym awansem). I w tym momencie do akcji ponownie wkroczyli działacze Widzewa.

Czystki przed ważnym meczem Widzewa

We wtorek pracę stracił Michał Chmielewski, który był odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne drużyny.

Zarząd Widzewa uznał postawę sportową drużyny, czyli jej profesjonalizm, za niezadowalający i nałożył karę finansową napiłkarzy drugoligowego zespołu.

Sześciu zawodników: Mikołaj Gibas, Daniel Świderski, Filip Mihaljević, Kacper Falon, Marek Zuziak i Marcin Pieńkowski, tymczasowo zostało przesuniętych do rezerw.

Te nerwowe ruchy są śmieszne i mało przekonujące. Sankcje dotknęły tych, którzy tej wiosny grali mało albo wcale. Nie słychać, by działaczom, którzy „pilnie nadzorowali” rozwój piłkarskiej drużyny, spadł choćby włos z głowy! Nie ma też oficjalnej reakcji na skandaliczne zachowania podczas meczu z Radomiakiem, których w sektorze VIP dopuścili się niektórzy sympatycy klubu. To także pokazuje, że obecne władze nie panują nad tym, co się dzieje w klubie.

Trybuny Widzewa znów pełne

Na szczęście prawdziwi kibice nie zwątpili jeszcze w piłkarską moc drużyny. Na pewno oni w sobotę podczas spotkania z Ruchem Chorzów (godz. 19.10) wypełnią trybuny do ostatniego miejsca.

Liczyć jednak będą na to, że także piłkarze i działacze pokażą, że im tak samo zależy na ich ukochanym klubie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany