1/9
35-letnia Martyna Skorek, mama dwojga dzieci, przez większą...
fot. archiwum Martyny Skorek

35-letnia Martyna Skorek, mama dwojga dzieci, przez większą część życia marzyła o jednym – aby jej piersi w rozmiarze M (dawniej powiedziano by „trzynastki”) na zawsze z niego zniknęły. Dzień w którym zakwalifikowano ją na operację zmniejszenia biustu ze względów medycznych uważa za najszczęśliwszy w życiu. Przykrości jakich doświadczyła z powodu ciężkich piersi przekłuła w coś dobrego. Na FB prowadzi z trzema koleżankami, które mają takie doświadczenia jak ona, grupę „zmniejszenie piersi” która zrzesza 5 tysięcy kobiet z problemem gigantomastii (przerostem gruczołu piersiowego).

Czytaj więcej na kolejnych slajdach, zobacz ZDJĘCIA

2/9
- Odkąd pamiętam zawsze byłam tą „rudą z wielkim cycem” –...
fot. archiwum Martyny Skorek

- Odkąd pamiętam zawsze byłam tą „rudą z wielkim cycem” – wspomina Martyna. Szczupła, bardzo atrakcyjna kobieta. - One były największym przekleństwem w moim życiu. Gdy szłam Piotrkowską, to na 200 mijający mnie przechodniów 2 patrzyło mi w oczy. Pozostali wgapiali się w cyce. Nieprzyjemne zaczepki, wulgarne komentarze, kiedyś musiałam się bronić przed napastnikiem waląc go kolanem w krocze. Na szczęście udało mi się uciec. I te seksistowskie teksty. „Ma pani czym oddychać”, „ale mąż ma z panią fajnie”, „koleżanki pewnie pani zazdroszczą” – takich komentarzy, również od lekarzy, słyszałam bez liku opowiada dalej Martyna. - Żaden z nich jakoś nie pomyślał, że w takiej sytuacji jak ja może znaleźć się jego żona lub córka. I wtedy byłyby oburzony gdyby jakiś mężczyzna tak ją potraktował. A mnie moje ciężkie piersi rujnowały psychikę i zdrowie. Już jako nastolatka z powodu zmiany środka ciężkości ciała miałam wadę postawy, bóle kręgosłupa, garb na plecach, a w końcu zaczęły drętwieć mi dłonie… Lekarz nie mógł mi zrobić usg piersi, bo one niczym gigantyczne naleśniki, wpadały pod pachy. O aktywności fizycznej czy wygodnym spaniu nawet nie wspomnę. Kupno biustonosza było drogą przez mękę. Przymierzałam 50 i żaden na nie nie pasował. Szyte na miarę kosztowały 350 zł, aby utrzymać mój biust były tak naszpikowane metalowymi elementami, że gdy na lotnisku przechodziłam przez bramkę uruchamiały się sygnały dźwiękowe. Sukienki nigdy nie mogłam sobie kupić - górę ubrania nosiłam w rozmiarze 48, a dół - 38. Nie mogłam na nie patrzeć ani ich dotykać – wspomina. - One były tak wielkie, że nie było spod nich widać nawet mojego brzucha w dziewiątym miesiącu ciąży.

Czytaj więcej na kolejnych slajdach, zobacz ZDJĘCIA



3/9
Gdy Martyna urodziła córeczkę pojawiły się kolejne problemy....

Gdy Martyna urodziła córeczkę pojawiły się kolejne problemy. Nie mogła karmić małej - gdy przyłożyła ją do sutka gigantyczna pierś zasłaniała twarz noworodka. Młoda mama bała się, że dziecko może się zachłysnąć, a ona nawet tego nie zauważy. Wkrótce w piersiach porobiły się jej guzy od zbierającego się w nich mleka. - Położna od laktacji kazała mi włożyć pierś w miskę od sałatki i rozbijać guz, ale moja pierś nie zmieściła się w największą miskę jaka była w domu – wspomina traumatyczne przeżycie.
Po urodzeniu drugiego dziecka było jeszcze gorzej.
- Mleka miałam tyle, że przez 8 miesięcy codziennie przez godzinę ściągałam z każdej piersi po 700 ml i zawoziłam do szpitalnego banku mleka dla dzieci, których matki nie mogły karmić własnym mlekiem.
Po urodzeniu syna podjęła ostateczną decyzję - idzie na operację zmniejszenia piersi. Marzyła o niej od 20 lat. Jako 18-latka poszła do lekarza zajmującego się zmniejszaniem biustu ale ten kazał jej przyjść na zabieg dopiero po urodzeniu dziecka. Na kwalifikację do zabiegu w ramach NFZ poszła z grubą teczką dokumentów od lekarza zajmującego się jej kręgosłupem. Zdaniem specjalisty tylko taka operacja mogła ją uchronić przed ciężką chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa.

Czytaj więcej na kolejnych slajdach, zobacz ZDJĘCIA


4/9
W grupie „zmniejszenie piersi” na FB jest 5 tys. kobiet....
fot. Krzysztof Szymczak

W grupie „zmniejszenie piersi” na FB jest 5 tys. kobiet. Martyna i jej trzy koleżanki są encyklopedią wiedzy. Blizny, wychodzące szwy, rehabilitacja po zabiegu… Bardzo często skarżą się na brak empatii ze strony lekarzy.
- Są tu dziewczyny, którym lekarze wycięli z piersi nawet po 5 kg tkanki i takie, które nie mogą się doczekać pełnoletności aby pozbyć się swojego „garbu” – mówi. - Większość z nas uważa, że decyzja o zmniejszeniu piersi była najlepszą w ich życiu. Prowadzenie tej grupy to moja misja w życiu. Szczerze piszę im, że żałuję iż nie zrobiłam tej operacji dużo wcześniej. Przekonuję aby nie rezygnowały ze swoich marzeń. Marzenia jak mówił Walt Disney - mogą stać się rzeczywistością jeśli mamy odwagę je realizować.
Kobiety często pytają Martynę nie tylko na grupie czemu nie usunęła blizn i bliznowców, które zostały jej po operacji zmniejszenia piersi. - One pokazują, że kiedyś miałam w życiu przerąbane, a teraz żyję normalnie – dodaje kobieta.

Czytaj więcej na kolejnych slajdach, zobacz ZDJĘCIA

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Piłkarki nożne UKS SMS Łódź odpadły w Pucharze Polski ZDJĘCIA Z MECZU

Piłkarki nożne UKS SMS Łódź odpadły w Pucharze Polski ZDJĘCIA Z MECZU

Największe wyjazdy kibiców w kwietniu. Gigantyczna liczba Widzewa Łódź

Największe wyjazdy kibiców w kwietniu. Gigantyczna liczba Widzewa Łódź

Najwyższe frekwencje w kwietniu. Znów wygrał Ruch i wyśrubował rekord

Najwyższe frekwencje w kwietniu. Znów wygrał Ruch i wyśrubował rekord

Zobacz również

Piłkarki nożne UKS SMS Łódź odpadły w Pucharze Polski ZDJĘCIA Z MECZU

Piłkarki nożne UKS SMS Łódź odpadły w Pucharze Polski ZDJĘCIA Z MECZU

Dojazd do Konstantynowa to dramat! Będzie kolejna budowlana obsuwa?

Dojazd do Konstantynowa to dramat! Będzie kolejna budowlana obsuwa?