Paulina Smaszcz nadal nie może darować Kurzajewskiemu. Co teraz mówi? ZDJĘCIA

ZOBACZ ZDJĘCIA
Tym, którzy już zapomnieli o kogo chodzi, przypominamy, że o Paulinę Smaszcz. Jest doskonale znana czytelnikom portali plotkarskich, a wszystko zaczęło się od jej zdumiewających wypowiedzi na temat Macieja Kurzajewskiego i jego relacji z Katarzyną Cichopek.

OTO NOWE ZDJĘCIA CICHOPEK I KURZAJEWSKI. SĄ RAZEM! WSPÓLNE ZDJĘCIA. AWANTURA O ROMANS CICHOPEK I KURZAJEWSKIEGO - KLIKNIJ TUTAJ

Widać, że autorka książki „Bądź kobietą petardą!” nie może oderwać myśli od byłego małżeństwa (rozwiedli się z prezenterem telewizyjnym na początku 2020 roku) i co jakiś czas wrzuca kamyczek, albo jak kto woli całą furę cegieł, do ogródka ex-męża.

Znana w środowisku „kobieta petarda” od początku internetowej krucjaty zapewniała, że zwyczajnie „walczy o prawdę”, a tym, którzy ośmielą się ją zaatakować, odpłaci pięknym za nadobne.
Teraz jednak Paulina Smaszcz przedstawiła szersze spojrzenie na sprawę rozwiedzionych kobiet. Jej porównanie może zaskakiwać i dlatego szybko oddajemy jej głos.

- Mam taką refleksję, że w tym kraju lepiej być wdową, niż byłą żoną - napisała Paulina. - Chociaż społeczeństwo niesłusznie patrzy na wdowy z litością, bo czasem jest to dla nich jedyna droga do wolności. Ja je wspieram i kibicuję, żeby nie dały się zamknąć w szufladzie polskiego „wdowienia” i żyły według swojego pomysłu na życie, nie zważając na presję społeczną, czy rodzinną.

BYŁY ZARĘCZYNY CICHOPEK I KURZAJEWSKIEGO? SMASZCZ ROZPOZNAŁA PIERŚCIONEK - KLIKNIJ TUTAJ

- Na byłe żony społeczeństwo patrzy z nienawiścią, bo miały odwagę, bo mówią jak było i jeszcze znajdują w sobie apetyt na życie. Niektóre nie są w stanie się podnieść i trzeba im dać ramiona wsparcia, a te, które się podniosły, mają siedzieć cicho i łykać jak pelikan wszystkie te brednie ex z nową babą u boku. No tak, polskim mężczyznom wybacza się wszystko, polskim kobietom nic i jeszcze wszyscy im mówią jak mają żyć, myśleć, działać, a najlepiej w sumie, żeby nic nie robiły, nie myślały i nie edukowały się, bo takimi to łatwo zarządzić i usadzić na lata w kącie na „karnym jeżyku”.