Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Stępiński: Dobrze, że nie będzie Frankowskiego

(bap)
Patryk Stępiński w tym sezonie zagrał w czterech meczach Widzewa.
Patryk Stępiński w tym sezonie zagrał w czterech meczach Widzewa. Łukasz Kasprzak
– Dobrze, że w sobotę do Łodzi nie przyjedzie Tomasz Frankowski. Dla obrońców to był bardzo niewygodny napastnik – mówi przed meczem z Jagiellonią Białystok najmłodszy defensor Widzewa, Patryk Stępiński.

Porażka we Wrocławiu (1:3) była bolesna, ale pan nie musi spuszczać głowy. Najmłodszy w defensywie, okazał się tym najlepszym...
Patryk Stępiński (obrońca Widzewa): – Nawet jeśli tak było, to marne pocieszenie. Lepiej zbierać pochwały po wygranym meczu, a nie po takim, w którym traci się trzy gole. Ale przegrywamy i wygrywamy jako cała drużyna.

Co zdecydowało o wysokiej porażce w meczu ze Śląskiem?
– Nie zagraliśmy tak, jak sobie mówiliśmy w szatni. Na boisku brakowało asekuracji i między nami robiły się zbyt duże odległości. To było przyczyną strat dwóch pierwszych goli.

Te błędy można wyeliminować?
– Oczywiście, że tak i musimy to zrobić, jak najszybciej. Ale po to trenujemy i trener wytyka nam wszystkie mankamenty w grze, żeby się ich wystrzegać. W kolejnych spotkaniach nie tylko może, ale musi być lepiej.

W marcu zadebiutował pan w ekstraklasie, a teraz wygląda na to, że wywalczył pan sobie stałe miejsce w jedenastce.
– Nie można powiedzieć, że mam stałe miejsce. Na razie zagrałem w czterech meczach. Rywalizacja w zespole jest duża i wcale nie czuję się pewniakiem przed kolejnym spotkaniem.

Na głębokiej wodzie pan nie utonął. Duża jest różnica między młodzieżowymi rozgrywkami a ekstraklasą?
– Na pewno tak. Ale miałem trochę ułatwione zadanie, bo w wejściu do dorosłej piłki pomogły mi występy w reprezentacji Polski, gdzie mogliśmy konfrontować się z rówieśnikami z innych krajów. Bardzo dużo dały mi też treningi z pierwszą drużyną Widzewa.

Czym więc różni się piłka juniorska i dorosła?
– Więcej jest szczegółów taktycznych, ale przede wszystkim większe są wymagania fizyczne – wytrzymałościowe i motoryczne.

Po odejściu Thomasa Phibela i Łukasza Brozia ma się pan od kogo uczyć?
– Mam, przecież nie wszyscy odeszli, a już są w klubie ich następcy. Poza tym przyszedł czas, żeby korzystać z tego, co się nauczyłem dzięki treningom z pierwszą drużyną. Na debiut w ekstraklasie czekałem półtora roku, ale dzięki temu dziś czuję się w niej pewniej.

Kto się panu dał najbardziej we znaki w meczach ekstraklasy?
– Na razie nie było takiego meczu, po którym mógłbym powiedzieć, że mnie wkręcił w ziemię. Może dobrze, że nie grałem w pierwszym meczu z Legią, bo pewnie bym tak nie mówił.

I chyba dobrze, że w sobotę z Jagiellonią do Łodzi nie przyjedzie już Tomasz Frankowski?
– To prawda. Dla obrońców to był niewygodny napastnik. Nie ze względu na warunki fizyczne, ale spryt. Trzeba go było uważnie pilnować, bo potrafił wykorzystać każdą chwilę nieuwagi.

Jak więc ograć Jagiellonię?
– Przede wszystkim musimy zachować czyste konto. Jeśli uda nam się nie stracić gola, to jestem przekonany, że Eduards Visniakovs coś strzeli i wreszcie wygramy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany