18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parada łódzkich duchów. Kto straszy w Łodzi?

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak
Zjawa Karola Scheiblera zostawiła podobno kiedyś odcisk butów w pobliżu tej groty w parku Źródliska.
Zjawa Karola Scheiblera zostawiła podobno kiedyś odcisk butów w pobliżu tej groty w parku Źródliska. Łukasz Kasprzak
Pojawiają się i znikają niespodziewanie. Jęczą, łażą tak, że skrzypi podłoga. W miejscach, które odwiedzają, zapalają się nieoczekiwanie światła. Tuż przed ich pojawieniem spada gwałtownie w pobliżu temperatura... W ten sposób dają o sobie znać łódzkie duchy.

Choć w Łodzi nie ma ciemnych lochów i ruin starych zamków, zjaw nie brakuje. Straszą czarownice i zakonnicy, właściciele wielkich majątków i służące, sieroty i... fabrykanci.
Opowiada o nich Ryszard Bonisławski, największy znawca Łodzi.

Okrutny Jurek
Najczęściej nawiedzanym przez demony rejonem Łodzi są Łagiewniki. Jednym z nich jest duch Jerzego Bełdowskiego, podsędka łęczyckiego i właściciela Łagiewnik. Był znany z okrutnego charakteru. Kazał pobić na śmierć kijami chłopa, który ukradł z jego stawu karpia. Za karę po własnej śmierci tułał się nad brzegiem Bzury, ukazując się od czasu do czasu. Cierpieć miał do czasu, aż w miejscu jego zbrodni nie stanie kapliczka św. Antoniego. Ulitował się nad nim Samuel Żeleski, późniejszy właściciel Łagiewnik, któremu duch Bełdowskiego także się ukazał. Od momentu powstania kapliczki zjawa okrutnego Jurka straszy dużo rzadziej.

Rafał z dziurą w habicie
Przeciwieństwem Bełdowskiego był franciszkanin Rafał Chyliński z łagiewnickiego klasztoru. Słynął ze wspierania ludzi biednych. Kilka lat po jego śmierci do zakonników zgłosiła się niezamożna kobieta i chciała osobiście podziękować ojcu, który zostawił jej jedzenie. Przełożony klasztoru zdziwił się, bo nikogo z jedzeniem do wsi nie wysyłał. Kobieta upierała się przy podziękowaniach. Opowiedziała, że franciszkanin ma wypaloną dziurę w habicie od szczapy, która wypadła z paleniska, kiedy ona rozpalała ogień. Przeor wezwał wszystkich braci, ale kobieta nie rozpoznała w żadnym z nich tego, który ją odwiedził. Kiedy straciła już nadzieję, dostrzegła obraz z wizerunkiem ojca Chylińskiego i powiedziała, że tej osoby szuka. Zakonnicy odpowiedzieli, iż ich brat nie żyje od wielu lat. Na dowód otworzono trumnę zmarłego. Kiedy zdjęto wieko, ich oczom ukazało się ciało ojca Chylińskiego ze świeżo wypaloną dziurą w habicie...

Karol z cylindrem
Po parku Źródliska, na tyłach obecnego Muzeum Kinematografii, krąży nocami duch lekko utykającego mężczyzny w cylindrze i ciemnym stroju. Towarzyszą mu dwa psy. To duch fabrykanta Karola Scheiblera, który przechadza się po dawnych włościach, dogląda tego, co zostało z jego fortuny i pilnuje skarbu ukrytego pod jednym z głazów. Niektórzy twierdzą, że widzieli odcisk jego butów w pobliżu groty w parku.
Chciwy Izrael
Chodzą słuchy, że w pałacu na rogu ul. Ogrodowej i ul. Zachodniej słychać nocami odgłosy dochodzące z piwnicy. Niektórzy pracownicy magistratu, który mieścił się dawniej w tych wnętrzach, zarzekali się, że dźwięki przypominają uderzenie monety o monetę, jakby ktoś liczył pieniądze. Wszystko to sprawka ducha Izraela Poznańskiego, pierwszego właściciela pałacu. Podobno w podziemiach gmachu, w jego narożnej części, znajdował się skarbiec. Zjawa Izraela zagląda tam, by policzyć majątek.

Zośka Straszybotka
Na Starym Mieście, między pl. Kościelnym a parkiem Staromiejskim, krąży duch wysokiej kobiety z ogoloną głową. To zmora Zośki Straszybotki posądzonej o czary. Kobieta zmarła podczas tortur, którym poddano ją w trakcie procesu o czary. Wcześniej próbowano ją także utopić. Teraz spaceruje po swoich dawnych rewirach. Podobno czasami rzuca na napotkanych uroki.

Józefa donosicielka
Józefa Borowska była służącą u Tyszerów, właścicieli składu fortepianów przy ul. Piotrkowskiej. Podobnie jak oni została zamordowana przez Łaniuchę. Józefa była jego znajomą i opowiadała mu o bogactwie swoich pracodawców. Ten postanowił ich zabić i okraść. Kiedy dokonał zbrodni, stwierdził, że powinien także zamordować służącą, która mogłaby rzucić podejrzenie na niego. Udało się mu zwabić Józefę w okolice stawu przy ul. Przędzalnianej, gdzie zabił ją toporkiem. Jej ciało wrzucił do zbiornika. Postać kobiety wyłaniającej się ze stawu, wędrującej między zaroślami dostrzeżono po raz pierwszy w latach 30. I tak jest nocami do dzisiaj.

Płaczący Janek
Na skrzyżowaniu ul. Rzgowskiej z ul. Kolumny można niekiedy spotkać ducha małego chłopca zalewającego się łzami. To Jan Mulinowicz urodzony we wsi Chojny. Chłopiec stracił oboje rodziców i został wyrzucony z rodzinnego domu przez ówczesnego gospodarza tamtych terenów. Zrozpaczony Janek poszedł wówczas na kraniec wsi, usiadł na trawie i zaczął płakać. Niespodziewanie zatrzymała się przy nim bryczka, którą podróżowało szlacheckie małżeństwo. Zabrało chłopca do powozu, a później pokochało jak własne dziecko. Jan Mulinowicz stał się bardzo bogatym szlachcicem. Na pamiątkę tego wydarzenia postawił na skrzyżowaniu granitową kolumnę. Dziś w tym miejscu stoi kapliczka z Chrystusem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany