Świeżo poślubieni małżonkowie znają się od ponad 40 lat. Nieżyjący, pierwszy mąż pani Urszuli był przyjacielem pana Jana. Razem terminowali w zawodzie szewca. Gdy założyli rodziny, a później zostali rzemieślnikami, to w gronie przyjaciół spotykali się na sylwestrowych balach, przyjęciach i imieninach. Pani Urszula z sympatią wspomina żonę pana Jana. Z bliska obserwowała, jak dorastały jego dzieci, a potem wnuki.
- Żona miała zaledwie 40 lat, gdy odeszła - wspomina pan Jan. - Synowie też zmarli młodo, jeden mając tyle lat co jego mama, a drugi o 5 więcej.
Gdy po ciężkiej chorobie zmarł mąż pani Urszuli, to z rodziny została jej tylko mieszkająca poza Łodzią cioteczna siostra.
- Po śmierci naszych małżonków widywaliśmy się u wspólnych przyjaciół - wspomina pani Urszula. - Kilka lat później zostaliśmy parą. Czasami znajomi żartowali, że czas najwyższy abyśmy się pobrali. I w końcu tak się stało. Dla mnie ważne jest to, że znam Jana od wielu lat i wiem, jakim jest człowiekiem. Z obcym bym się nie związała.
Pan Jan śmieje się, że pani jego serca dobrze wybrała. On, choć przez 60 lat szył i reperował buty, to określenie „pijany jak szewc” w jego przypadku jest nietrafionym porównaniem.
- W zakładzie, który prowadziłem, pracownicy często się zmieniali, bo za kołnierz nie wylewali - wspomina. - Tylko jeden z nich, nazywał się Antonii, jeśli dał słowo, że wróci za godzinę, to wracał. Pozostali wychodzili na chwilę i przepici wracali po tygodniu.
Pani Urszula żartuje, że choć obaj mężowie byli rzemieślnikami, to butów szyć jej nie musieli, bo przez wiele lat była... kierowniczką sklepu z butami przy ul. Nowomiejskiej 11.
Małżonkowie pomimo dojrzałego wieku cieszą się dobrym zdrowiem. Dużo spacerują, chodzą na spotkania seniorów i codziennie czytają gazety. Co najmniej raz w roku wyjeżdżają do sanatorium i nad morze. Pan Jan, który służbę wojskową odbył w marynarce wojennej, będąc nad Bałtykiem bez względu na pogodę musi popływać w morzu.
- W tym roku w lipcu pojechaliśmy do Sarbinowa, ale pogoda nie dopisała - wspomina pan Jan. - Taka niedogodność to jednak za mało, aby powstrzymać mnie przed kąpielą. Gdy wychodziłem z wody, jakiś młody człowiek, patrząc na mnie ze zdumieniem w oczach, spytał: Czy panu nie jest zimno? Za ciepło nie jest - odpowiedziałem.
Wspominają, że tegoroczne wczasy będą jeszcze długo pamiętać. Do Łodzi wracali autokarem, którym, jak się później okazało, jechała osoba zakażona koronawirusem. Kilka dni po powrocie do domu do ich drzwi zapukał sanepid. Na szczęście zakażenia uniknęli, ale po takich przeżyciach podróż poślubna musi poczekać do spokojniejszych czasów.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]