Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palenie w szpitalach Łodzi i regionu jest powszechne, choć grozi to 500 zł mandatu, a czasem kończy się tragicznie

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Palenie papierosów w szpitalu utrudnia zdrowienie, przeszkadza pacjentom, irytuje lekarzy, a czasem kończy się tragicznie. Jednak nałogowcom trudno się powstrzymać, a personel nie jest w stanie upilnować wszystkich. Mimo zakazów w szpitalach po prostu się pali.
Palenie papierosów w szpitalu utrudnia zdrowienie, przeszkadza pacjentom, irytuje lekarzy, a czasem kończy się tragicznie. Jednak nałogowcom trudno się powstrzymać, a personel nie jest w stanie upilnować wszystkich. Mimo zakazów w szpitalach po prostu się pali. Pixabay
Palenie papierosów w szpitalu utrudnia zdrowienie, przeszkadza pacjentom, irytuje lekarzy, a czasem kończy się tragicznie. Jednak nałogowcom trudno się powstrzymać, a personel nie jest w stanie upilnować wszystkich. Mimo zakazów w szpitalach po prostu się pali.

Śmiertelny pożar w szpitalu w Łagiewnikach. Co mogło być jego przyczyną?

Tragiczny w skutkach pożar wybuchł w nocy z 26 na 27 grudnia w Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łodzi. Tuż po północy ogień pojawił się w dwuosobowej sali na pierwszym piętrze pawilonu C. Na sali leżał samotnie 72-letni pacjent i włączona była aparatura tlenowa. Przebieg pożaru był wyjątkowo gwałtowny, a zniszczenia ogromne. 72-latek zginął w pożarze, dwie pielęgniarki zostały podtrute dymem i były hospitalizowane, podobnie jak lekarka, która zgłosiła złe samopoczucie. W sumie ewakuowano 40 osób, w tym 32 pacjentów i osiem osób z personelu. Przez jeden dzień szpital zawiesił przyjęcia, oddział na którym doszło do pożaru do tej pory nie wrócił w pełni do normalnej pracy.

Ustalono, że źródło ognia znajdowało się w obrębie łóżka chorego. Jednak mimo dwukrotnych oględzin miejsca zdarzenia przez biegłego z zakresu pożarnictwa prokuratura nie podała jeszcze ostatecznej przyczyny pożaru. Straż pożarna zanotowała możliwe „zaprószenie ognia”. Zaś strażacy, którzy byli na miejscu wysnuli hipotezę, że pacjent mógł po prostu zapalić papierosa.

Co piąta śmierć w pożarach w Łódzkiem jest skutkiem palenia papierosów

Do takich wniosków doszli z kilku powodów. Ze statystyk wynika, że palone papierosy odpowiadają za co najmniej jedną piątą śmierci w pożarach w regionie łódzkim. Według danych Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi w ubiegłym roku w pożarach na terenie województwa łódzkiego zginęło 29 osób, z tego 23 w budynkach mieszkalnych. Wśród tych 23 ofiar w 15 przypadkach za przyczynę zdarzenia i zgonu uznano „nieostrożność osoby dorosłej w posługiwaniu się ogniem”. Z tego w sześciu przypadkach ustalono, że chodziło o palenie papierosów.

- Ile z pozostałych dziewięciu zdarzeń było spowodowanych papierosami? Tego nie wiemy – mówi mł. bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy KW PSP w Łodzi.

Jak podkreśla dla pożarów wywołanych przez papierosy charakterystyczny jest niewielki zasięg pożarów oraz źródło ognia znajdujące się w obrębie łóżka.

- Ofiara zapala papierosa i zasypia. Może być pod wpływem alkoholu lub po prostu zmęczona. Ogień pada na pościel, jeśli jest ona syntetyczna, pożar szybko się rozprzestrzenia, najczęściej dochodzi do inhalacyjnego zatrucia ofiary gazami pożarowymi – wyjaśnia Jędrzej Pawlak.

Takie przypadki zdarzają się – choć ekstremalnie rzadko – także w szpitalach. Do tragicznego pożaru doszło w marcu 2019 roku w szpitalu w Kutnie. W płomieniach zginął tam 37-letni pacjent. Jak ustaliła prokuratura dzień przed tragedią zachowywał się nielogicznie i agresywnie, personel przywiązał go więc do łóżka. W nocy o pożarze zaalarmował jego współlokator z sali. Niestety 37-latek miał już poparzone 70 proc. powierzchni ciała, mimo przewiezienia na OIOM rano zmarł. Na spalonym łóżku znaleziono papierosy i nadpaloną zapalniczkę. Pół roku później biegły stwierdził, że przyczyną pożaru był papieros zapalony przez jedną z osób przebywających na sali, z którego żar zapalił na pościel.

Dodatkowo strażacy gaszący pożar w Łagiewnikach wciąż pamiętali pożar z listopada 2020 roku, do którego doszło na oddziale covidowym Centralnego Szpitala Klinicznego w budynku CKD w Łodzi. Tam podłączony do butli z tlenem pacjent próbował zapalić papierosa. Bezmyślne zachowanie skończyło się w miarę szczęśliwie na oparzeniu ręki, nadpaleniu piżamy, łóżka, pościeli i instalacji.

To wyjątkowe wypadki, ale wiadomo, że pacjenci w szpitalach palą nagminnie. I utrudniają w ten sposób pracę lekarzom.

Zakaz palenia w szpitalach i placówkach ochrony zdrowia

Według ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych na terenie szpitali, poradni i innych placówek w których udzielane są świadczenia zdrowotne obowiązuje zakaz palenia. Wyjątkiem są całodobowe oddziały i szpitale psychiatryczne, w których można urządzać palarnie, dlatego takie miejsca są m.in. w szpitalu im. Babińskiego w Łodzi. Wyrobów tytoniowych nie wolno też sprzedawać w szpitalnych sklepikach, co potwierdził wyrok sądu w Białymstoku, który w 2014 roku nałożył handlującej papierosami kioskarce 2 tys. zł grzywny.

Dyrektorzy szpitali mają obowiązek umieścić w nich informacje o zakazie palenia, za brak takich tablic im również grozi 2 tys. zł mandatu. Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi ocenia, że szpitale regionu wywiązują się z tego obowiązku i tabliczek w widocznych miejscach jest naprawdę wiele.

Gorzej jest z przestrzeganiem tego zakazu.

Pacjenci szpitali palą w ogrodach, toaletach, a nawet na salach

Wiadomo, że część pacjentów pali. Wielu z nich w szpitalu znajduje się w pułapce: z jednej strony mają wieloletni nałóg i przymus zapalenia, który spotęgowany jest dodatkowo stresem związanym z chorobą. Z drugiej – przez wiele dni zamknięci są w obiekcie z zakazem palenia. Próbują więc obejść zakaz. Papierosy przynoszą sami, dostają od bliskich lub zamawiają dowóz kurierem. Zdrowsi chodzą później na dymka przed wejście lub w zakamarki szpitalnego ogrodu. Ciężej chorym zostaje ukrywanie się w szpitalnych toaletach, przykutym do łóżka - próby palenia w szpitalnej sali.

Najpowszechniejsze jest palenie w toaletach. Tam ze względu na wilgoć i małe ryzyko pożaru zwykle nie ma obowiązkowych w szpitalach czujek dymu i czadu. Ale jeśli nawet się włączą – zgaszenie papierosa i ucieczka trwa chwilę. Tak było m. in. w sierpniu w szpitalu im. Babińskiego w Łodzi, gdzie niezidentyfikowane osoby paliły w toalecie, wrzucając niedopałki do pełnego śmieci szachtu kanalizacyjnego. Na miejsce przysłano aż cztery zastępy straży pożarnej, strażacy ugasili ogień... wiaderkiem wody.

Takie akcje zdarzają się, choć w ocenie samych strażaków nie są one zbyt częste. Także dr Paweł Czekalski, chirurg w szpitalu Barlickiego i prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi ocenia, że alarmy spowodowane paleniem papierosów w szpitalach zdarzają się ostatnio rzadziej. Ale zawsze utrudniają pracę szpitala.

- Proszę sobie wyobrazić ciężko chorego pacjenta, który leży podpięty do kroplówki i nagle słyszy przez megafon głośny komunikat „W odległej części szpitala wystąpiło zagrożenie pożarowe. Proszę pozostać na miejscu”. Pacjent i tak jest zestresowany chorobą, taki komunikat mu nie pomaga – mówi dr Czekalski.

Lekarze zwykle zwracają palącym uwagę, zwłaszcza gdy w dym tytoniowy w danej sytuacji pacjentowi szczególnie szkodzi. Jednak nie wszyscy skarceni fajki gaszą. Przekonała się o tym pracownica jednej z łódzkich porodówek: gdy zwróciła uwagę ciężarnej, że nie powinna palić w tym stanie, jej partner zwymyślał ją i poradził zająć się pracą.

500 zł mandatu za palenie w szpitalu? Jest taka możliwość!

Pacjenta palącego karnie ze szpitala wypisać nie wolno. Ale dyrekcje nie są bezradne. Jak podkreśla Dawid Budny, wicedyrektor szpitala im. Biegańskiego ds. administracyjno-technicznych pacjent może spodziewać się nie tylko upomnienia, ale też i mandatu w wysokości do 500 zł.

- To jednak rzadka praktyka, raczej kończy się to na upomnieniu i wskazaniu, że szpital nie jest odpowiednim miejscem do palenia papierosów, ze względów bezpieczeństwa i zdrowotnych – wyjaśnia.

Mandat za wykroczenie jakim jest łamanie regulaminu szpitala poprzez palenie może nałożyć policja, uprawnienia takie ma też sanepid. Instytucje te nie mają jednak danych ile takich mandatów wystawianych jest rocznie w regionie łódzkim.

Wiadomo jednak, że niektóre szpitale idą na wojnę z palaczami. Taką decyzję podjął m.in. szpital w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie na początku 2021 roku nieostrożny pacjent podpalił swój materac. Szpital postanowił skierować sprawę do sądu. A następny pacjent, który odważył się zapalić w szpitalnej toalecie, poniósł konsekwencje od razu: szpital wezwał policję, która nałożyła mu 500 zł mandatu.
To środki doraźne. Lekarze przekonują jednak, że pacjenci powinni rzucić palenie nie ze względu na mandaty, ale dla swojego zdrowia. Bo palenie powoduje wiele chorób i w wielu przypadkach utrudnia leczenie.

- Zawsze warto przestać palić – mówi Tomasz Karauda, z oddziału chorób płuc szpitala im. Barlickiego w Łodzi. Jak przyznaje część chorych potrafi to zrobić z dnia na dzień. - Czasem wystarczy informacja o chorobie nowotworowej czy ciąży, by pacjenci rzucili palenie. Ważna jest bowiem motywacja, dla której się z nałogiem walczy – mówi.

Jakość jedzenia w polskich szpitalach to temat wielu dyskusji nie tylko pośród pacjentów. Jedne osoby są zadowolone z dań, serwowanych w placówkach medycznych, inni wręcz przeciwnie. Jak to wygląda w rzeczywistości? Odpowiedzcie sobie na to pytanie, przeglądając zdjęcia z naszej galerii! >>>>>

Smacznego! Tak karmią w polskich szpitalach. Zdjęcia posiłkó...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Palenie w szpitalach Łodzi i regionu jest powszechne, choć grozi to 500 zł mandatu, a czasem kończy się tragicznie - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany