Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paląca się kobieta chciała wydostać się z pokoju - zeznania świadków dramatu w Makowie

(mr)
Oskarżony Lech G.
Oskarżony Lech G. Paweł Łacheta
- Córka była cała owinięta bandażami, ręce miała zimne. Wprowadzono ja w śpiączkę, już się z niej nie wybudziła. Zmarła po trzech dobach. Lekarz powiedział, że jej ciało było poparzone w 90 procentach – łamiącym się głosem opowiadała dzisiaj w sądzie matka Małgorzaty K., pracownicy ośrodka pomocy społecznej w Makowie (powiat skierniewicki), którą wraz z Renatą B. oblał benzyną i podpalił Lech G. Druga kobieta zginęła na miejscu. Jego proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

- Córka opowiadała, że jest jej w pracy ciężko, bała się do niej chodzić. Dostawała pogróżki, m. in. od Lecha G. Gdy nie został przyjęty do domu opieki społecznej, powiedział, że córka długo w GOPS-ie nie popracuje. Była znerwicowana, brała nawet leki, szukała innej pracy – wspominała matka ofiary. Znała Lecha G., ale go unikała. Obawiała się go, kiedyś widziała jak zachował się agresywnie przed sklepem.
KATOWICE: BISTRO BZIK [OPINIE, MENU] KUCHENNE REWOLUCJE
- Teraz nasze życie stało się trudne. Z mężem zostaliśmy rodziną zastępczą dla synów córki, których ona wychowywała sama po rozwodzie. Do tego mój mąż zachorował na raka – dodała matka Małgorzaty K. Domaga się 200 tys. zł zadośćuczynienia. - Ta kwota nie zwróci mi córki, ale chodzi mi o to, by jej dzieci miały zabezpieczenie na naukę. Obaj wnukowie bardzo dobrze się uczą.

Według prokuratury Lech G. zjawił się 15 grudnia ubiegłego roku ok. południa w budynku Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej z teczką z trzema plastikowymi butelkami z benzyną. Wszedł do pokoju, w którym pracowały Renata B. i Małgorzata K. Oblał je i pokój benzyną następnie podpalił. Małgorzata K. błagała, by tego nie robił. Potem Lech G. wybiegł, zamknął drzwi i je przytrzymywał. Paląca się kobieta usiłowała wydostać się z płonącego pomieszczenia, uderzała w drzwi, ale blokujący je mężczyzna uniemożliwiał jej ucieczkę.

- Mężczyźni wynieśli Małgorzatę. Podeszłam do niej, poparzenia widoczne były wszędzie, włosy spalone, nie miała brwi – opowiadała z kolei pracownica urzędu, który znajduje się w pobliżu GOPS. - Zdołała powiedzieć, ze bardzo ją boli. Gdy przyjechali strażacy, prosiłam ich, by nie potrącili leżącej Małgorzaty, bo widziałam, że cierpi.

Z jej zeznań odczytanych przez sąd wynikało, że Małgorzata K. zdołała powiedzieć, że to Lech G. oblał je jakąś cieczą.
Bistro Bar Bzik - Kuchenne Rewolucje
Reporterka i operator zastrzeleni za wizji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany