O 57-letnim panu Sławomirze zrobiło się głośno, kiedy odkryto, że bezdomny mieszka w namiocie w Parku Wolności w Pabianicach. Akurat zaatakowała zima, temperatura spadła poniżej zera. Dwa razy dziennie odwiedzali bezdomnego strażnicy miejscy. Pomoc oferowało pabianickie Towarzystwo im. Brata Alberta, ale także "Granica". Zaangażowało się Miejskie Centrum Pomocy Społecznej w Pabianicach oraz placówka w Dobroniu. Pomagała mu także mieszkające nieopodal starsza pabianiczanka i znajomi. W parku, przy budynku na terenie należącym do Ligi Obrony Kraju mieszkał od maja 2020 r.
W końcu 18 lutego bezdomny trafił do Fundacji "Horyzont"w Brodni Górnej. To miało być szczęśliwe zakończenie i szansa na lepszą przyszłość. Bo pan Sławomir deklarował, że chce mieć dom i pracę. Nie ma tu jednak happy endu. W pierwszej połowie marca wrócił do parku. Co się stało?
- Podobno nie odpowiadało mu, że musiał rąbać drewno. Wrócił do parku, ale okoliczni mieszkańcy zaczęli skarżyć się, że rozpala ognisko. Ze względu na otoczenie istnieje obawa wybuchu pożaru. Strażnicy powiadomili go, aby nie palił ognisk. Powiadomiliśmy także prezesa LOK. Namiot zapewne zostanie uprzątnięty. Bezdomny ma jednak możliwość skorzystania z noclegowni Towarzystwa im. Brata Alberta. Niestety, nie każdemu da się pomóc - podkreśla Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej w Pabianicach.
Skontaktowaliśmy się również z Fundacją "Horyzont", aby wyjaśnić sprawę. W ośrodku na stałe jest 6 mieszkańców. Reszta pojawia się i odchodzi - w tym roku to już 4 osoby, ale decyzja o odejściu pana Sławomira szczególnie dotknęła szefa fundacji. Osoba, która tu trafia, dostaje nowe ubrania. Nie można pić alkoholu. Ale nie ma tu wielu obowiązków.
- Pan Sławomir sam zadeklarował chęć narąbania drewna. Dotarły do nas także informacje, że czuł się u nas jak więzieniu, ale panuje epidemia COVID-19, musimy zachować środki ostrożności. Niestety, sam wiele razy złamał regulamin, a staraliśmy się stworzyć mu dom i dać szansę na lepszą przyszłość. U nas nikt nigdy nie był do niczego zmuszany. 90% prac wykonuję sam. Byłem kiedyś przez pięć lat podopiecznym ośrodka, a od 2 lat jestem jego prezesem. Wiem najlepiej, jakie są potrzeby mieszkańców. To budynek o powierzchni 400 m kw. Remontujemy go. Większość remontu robię sam - podkreśla Michał Stańczyk, prezes Fundacji "Horyzont".
Prezes nie chce wchodzić w szczegóły, ale czuje się zawiedziony. Ośrodek prowadzi razem z żoną Agnieszką. Utrzymują się z darowizn - co miesiąc zaprzyjaźniona fryzjerka strzyże podopiecznych, dostają węgiel, jedzenie z marketu, ale np. co drugi dzień wydają 100 zł na same wędliny, aby były na śniadania i kolacje. Cztery razy w tygodniu są na obiad drugie dania. Właściciele dbają, aby podopieczni mieli czyste i nowe ubrania, środki higieny osobistej, a nawet papierosy. Przeprowadzają gruntowny remont (darczyńcy podarowali np. materiały budowlane czy meble do kuchni). Założyli centralne ogrzewanie. Jest nowa kuchnia z jadalnią, łazienka. Wspiera ich wiele osób - wrażenie robią na darczyńcach warunki panujące w "Horyzoncie".
- Każdy ma do wykonania jakieś jedno zadanie, ale sami z żoną pierzemy, sprzątamy, dbamy o cały ośrodek i mieszkańców. Wozimy ich do lekarzy, na terapie, po których często wracają do rodzinnych domów. Nikogo nie proszę o pomoc. Zdarza się jednak, że ośrodki pomocy społecznej kierują do nas osoby, które chętnie chcemy przyjąć, ale np. nie odpowiada im, że muszą się... umyć - podkreśla pan Michał.
Pan Michał planuje już otwarcie kolejnego ośrodka. Ma już 60 łóżek i nowy piec - ośrodek ma powstać w starej szkole, ale na razie nie zdradza szczegółów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!