Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostalczyk: Piłkarskiej drużynie ŁKS potrzebne jest doświadczenie

Jan Hofman
Tomasz Ostalczyk (z prawej)
Tomasz Ostalczyk (z prawej) Jakub Jaźwiecki
Jest pan łodzianinem, ale na życie zarabia pan w Bydgoszczy. Pamięta pan jeszcze o ŁKS? TOMASZ OSTALCZYK (piłkarz Zawiszy Bydgoszcz): - Zawsze po ligowej kolejce sprawdzam, na którym miejscu w tabeli jest łódzka drużyna.

Tomasz Ostalczyk (z prawej)
Towarzyszą temu jakieś emocje?
- Ostatnio niebywały smutek. Przecież jestem wychowankiem klubu z al. Unii i to właśnie tu stawiałem pierwsze futbolowe kroki. Z tego powodu zawsze w sercu będzie ŁKS. Niestety, wszystko to kiepsko wygląda. Przykro, że klub z takimi zasługami dla polskiego futbolu wlecze się w ogonie pierwszej ligi.
Aby było inaczej, potrzebne są pieniądze...
- Aż mi się nie chce wierzyć, że nie ma w Łodzi ludzi, przedsiębiorców, którym zależałoby na odbudowaniu świetności 104-letniego klubu.
ŁKS zremisował jesienią z Zawiszą. Co pan powie o sile łódzkiej drużyny?
- Nie grałem w tym spotkaniu, toteż spokojnie mogłem przyjrzeć się zespołowi. Myślę, że w ŁKS już wiedzą, że nie da się utrzymać pierwszej ligi samą młodzieżą, choćby była nie wiem jak zdolna. Zespół potrzebuje kilku rutyniarzy, którzy pokierowaliby poczynaniami młodszych kolegów z boiska. Po prostu potrzebni są doświadczeni gracze. Bez nich ostatnia ligowa kolejka może być smutna dla wszystkich fanów ełkaesiaków.
Może zatem wróci pan do Łodzi i pomoże drużynie na boisku?
- W tej chwili nie jest to możliwe - jestem związany kontraktem z Zawiszą. Liczę i wierzę, że przyjdzie taki dzień, że znów będę mógł założyć koszulkę z przeplatanką na piersi. Po prostu trzeba zaczekać, co przyniesie przyszłość. D tej pory zagrałem z ŁKS w ekstraklasie tylko dwanaście spotkań. Dobrze byłoby, aby ta liczba powiększyła się, i to znacznie.
Wszystko jednak wskazuje, że najpierw pomoże pan Zawiszy w awansie do krajowej elity...
- Nikt w Bydgoszczy nie ukrywa, że takie są właśnie oczekiwania. Nim jeszcze rozpoczął się pierwszoligowy sezon, już wszyscy nad Brdą widzieli nas w ekstraklasie.
Skąd taki powszechny optymizm?
- W Zawiszy skompletowano bardzo silny zespół. W kadrze było dwudziestu dwóch zawodników o wyrównanym poziomie. Wiele razy było tak, że pierwsza jedenastka w grach szkolnych dostawała baty od teoretycznie drugiej. Często żartowano, że gdyby obydwa zespoły mogły wystąpić w lidze, to na pewno wywalczyłyby awans ekstraklasy.
No to w trakcie rundy mieliście zimny prysznic...
- Rzeczywiście przyszła seria słabszych występów i zrobiło się nerwowo, nie tylko w klubie. Na szczęście w końcówce znów zaczęliśmy grać dobrze i strata do drugiego miejsca, premiowanego awansem, nie jest wielka. Nie ma się zatem co dziwić, że znów w nasze szeregi powrócił spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany