Orzeł Nieborów-Widzew. Działacze nadal szukają szkoleniowca

W środę późnym wieczorem miało dojść do spotkania osób, które mają dziś w Widzewie najwięcej do powiedzenia.

Miał się na nim stawić prezes Marcin Ferdzyn, który wracał do Łodzi tak długo, jak by szedł pieszo z Hiszpanii.

Wiceprezes Rafał Krakus nie chciał nam jasno potwierdzić, że rzeczywiście dojdzie do tej ,,burzy mózgów’’.

Z kolei inny wiceprezes, Stanisław Syguła, zarzekał się, że nie został zaproszony na żadną rozmowę.

Nie wygląda to więc wesoło i poważnie.

Na giełdzie nazwisk pojawiają się wciąż: Przemysław Cecherz, Tomasz Kmiecik, Sławomir Majak i tajemniczy trenerzy ze stolicy. Oby wszystko wyjaśniło się jak najszybciej.

W miniony weekend zespół z Nieborowa uległ w Pajęcznie Zawiszy 0:2 (0:0). Prowadzona przez trenera Dawida Ługowskiego drużyna wystąpiła w następującym składzie: Jędrzejewski – Perzyna, Pomianowski, Plichta, Mitrowski – Bartosiewicz (60, Klimczak), Zagawa (56, Tkacz), Świdrowski, Kuciński (70, Kosiorek) – Wisiński, Sut (72, Skrzypczyk).

W Nieborowie starcie z Widzewem to prawdziwe święto. Zwłaszcza że w przypadku ewentualnego zwycięstwa, Orzeł wyprzedzi łodzian. Jak nam zdradził prezes klubu Leszek Kubiszewski, na trybunach powinno dzisiaj zasiąść około 900 kibiców. Nie ulega wątpliwości, że głównym problemem nieborowian jest niezbyt szczelna defensywa (aż osiemnaście straconych bramek). Jednak z drugiej strony, Orzeł zdobył aż dwadzieścia goli, podczas gdy Widzew zaledwie osiem.