Oryginalny pomysł na akcję pro adopcyjną. Trzy koty porzucone przed trzema sklepami spożywczymi w Łodzi

Każdy koszyk był zabezpieczony siatką tak, żeby koty nie uciekły, ale żeby miały dostęp powietrza i były bezpieczne. Do każdego przyczepiona była identyczna kartka z napisem:

"Szykam dobrego domu i troskliwego właściciela. Proszę pomóż mi, przygarnij mnie".

Prawdopodobnie wybór miejsc nie był przypadkowy. Sklepy spożywcze otwierają się najwcześniej i odwiedza je wiele osób. Jak widać pomysł był może i słuszny, bo jeden kociak znalazł dom przed przybyciem Animal Patrol. Tylko czy porzucanie kotów w jakikolwiek sposób zasługuje na pochwałę? To wątpliwe. Szczególnie, że koty wymagają interwencji lekarza, a ich zachowanie wskazuje na to, że są to koty z miotu kotki wolno żyjącej. Są całkowicie dzikie, boją się ludzi.

Być może ich matka zginęła w wypadku, a może po prostu oddaliła się w poszukiwaniu jedzenia. Jak powinno się postąpić w takiej sytuacji? Zawieźć koty do weterynarza (jest miejski program finansujący leczenie kotów wolno bytujących) a nawet do schroniska. A po terapii wypuścić na wolność. Nie każdy kot biegający po podwórku to kot zagubiony lub wyrzucony. Wiele z nich (także kociąt) to koty wolno bytujące, które mają prawo pozostać w swoim naturalnym środowisku. Jeśli widzimy, że są chore warto je złapać i skonsultować to z weterynarzem, a potem przywrócić im wolność.