Wielka dziura w al. Politechniki znajduje się na prawym pasie tuż przed skrzyżowaniem z ul. Wróblewskiego, jadąc nitką w kierunku ul. Obywatelskiej. Na początku lipca była niewielka, ale głęboka. Dało się ją jednak jakoś ominąć bez zjeżdżania na sąsiedni pas ruchu. Potem zaczęto zabezpieczać ją czerwono - białymi pachołkami, ale te najczęściej leżały na chodniku lub były rozjeżdżone. Minęło już 1,5 miesiąca, a urzędnicy Zarządu Dróg i Transportu zdają się nie zauważać problemu. Nadal próbują stawiać słupki, które raz są, a raz ich nie ma. Problem w tym, że wyrwa powiększyła się na połowę szerokości pasa. I kierowcy z tą ogromną dziurą nie radzą sobie w godzinach szczytu. Kiedy po południu auta jadą przez skrzyżowanie, zaczyna się robić zamieszanie.
Kierowcy, którzy ustawią się na prawym pasie służącym do jazdy prosto i skrętu w prawo w ul. Wróblewskiego, po dojechaniu do ogromnej dziury zaczynają hamować. Jedni czekają aż zwolni się sąsiedni pas i będą mogli ominąć dziurę, inni wymuszają pierwszeństwo. Są też tacy, którzy decyduję się wjechać w dziurę. Tworzą się korki i robi się niebezpiecznie.
Urzędnicy ZDiT twierdzą, że latem dziury łatane są według potrzeb, na bieżąco. Jeśli dziura w al. Politechniki czeka na załatanie już 1,5 miesiąca, strach pomyśleć jak "łatanie na bieżąco" wygląda w przypadku kilkudziesięciu innych dziurawych łódzkich ulic.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?