Od wilgoci gniją także meble i sprzęty kuchenne, a zapach stęchlizny unosi się od progu mieszkania. Wilgotne są poduszki i kołdry, wersalka i dywany, a telewizor z powodu zbyt dużej wilgotności się popsuł.
– Tu się nie da mieszkać – mówi Wojciech Wawrzyniak. – Ostatnio śpię u mamy na podłodze, ale to i tak lepsze niż przebywanie w tym zatęchłym mieszkaniu.
Pan Wojciech zajmuje lokal przy ul. Popiela od trzech lat. Jest to mieszkanie socjalne o powierzchni 23 mkw., bez wody i toalety, ogrzewane piecem węglowym.
Policjant o libacji kolegów z Łodzi
– Zimą spaliłem dwie tony węgla, a utrzymuję się tylko z zasiłku z MOPS, ponieważ nie mogę podjąć pracy ze względu na stan zdrowia – mówi pan Wojciech. – Gdy wprowadzałem się tutaj, nie było żadnych oznak wilgoci. Grzyb się pojawił, gdy zacząłem palić w piecu i z każdym miesiącem jest coraz gorzej.
Takie warunki fatalnie wpływają na stan zdrowia Wojciecha Wawrzyniaka. Mężczyzna ma m.in. guza na nerce, przewlekłe zapalenie skóry, zaburzenia rytmu serca, nadciśnienie i problemy z jelitami. Lokator w sprawie zawilgocenia swojego mieszkania interweniował w administracji. Przeprowadzono nawet wizję lokalną, która wykazała, że przyczyną zawilgocenia jest zanik izolacji ścian fundamentowych (lokal ma podłogę na poziomie gruntu). Lokatora poinformowano, że prace związane z odtworzeniem izolacji, ze względu na brak środków finansowych, mogą być wykonane dopiero w 2015 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?