Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowi obywatele Polski. Przyjechali z Europy i Azji

(izj)
Pochodząca z Czech Eva Hradlickova jest członkinią Klasztoru Mniszek Kamedułek w Złoczewie.
Pochodząca z Czech Eva Hradlickova jest członkinią Klasztoru Mniszek Kamedułek w Złoczewie. Paweł Łacheta
Trzynaścioro obcokrajowców (dziewięć kobiet i czterech mężczyzn) odebrało w poniedziałek z rąk Jarosława Klimasa, wicewojewody łódzkiego, akty nadania obywatelstwa. Nowi Polacy pochodzą z Armenii (dwie osoby), Białorusi (dwie osoby), Czech (jedna osoba), Kazachstanu (jedna osoba), Rosji (jedna osoba), Ukrainy (trzy osoby), Wietnamu (dwie osoby) i Mongolii (jedna osoba).

W Łodzi mieszka sześcioro nowych, polskich obywateli. Pozostali na terenie województwa łódzkiego. Wśród drugiej grupy jest m.in. 61-letnia siostra zakonna Eva Hradlickova pochodząca z Czech. Jest członkinią Klasztoru Mniszek Kamedułek w Złoczewie (w powiecie sieradzkim). Życie w wspólnocie kamedułek wyróżnia: milczenie (przerywane tylko w razie konieczności, np. niezbędnego porozumienia się w czasie pracy), szeroko rozumiana asceza, praca (w miarę możliwości wykonywana w samotności) oraz indywidualna modlitwa. Do Polski przyjechała w 1998 r.

- Chciałam wstąpić do zakonu o bardzo pustelniczym charakterze, ale na terenie Czech nie mogłam takiego znaleźć – opowiada siostra. - W Polsce trafiłam na początku do sióstr benedyktynek w Przemyślu, ale to jeszcze nie było to. W końcu postanowiłam przenieść się do kamedułek.

Wspólnota w Złoczewie liczy w sumie 19 osób.
- Do niedawna byłam jedyną siostrą bez polskiego obywatelstwa – mówi Eva Hradlickova. - Teraz mamy jeszcze siostrę z Łotwy. Dzięki obywatelstwu będę czuła się jeszcze bardziej połączona ze wspólnotą, a poza tym będę mogła brać udział w odbywających się w Polsce wyborach.

W 1988 r. do Łodzi przyjechał z kolei 51-letni obecnie Hung Vuong Do pochodzący z Wietnamu. Studiował elektronikę na Politechnice Łódzkiej. Tutaj, podczas zabawy organizowanej w akademiku z okazji nowego roku chińskiego poznał swoją obecną żonę, także Wietnamkę. Ona przyjechała do Łodzi do pracy w zakładach włókienniczych. Obecnie prowadzą wspólnie sklep z ubraniami na pl. Barlickim. Piętnaście lat temu urodził się ich syn – Tran Vinh Do.

- Tutaj jest spokojnie i oboje mamy pracę, dlatego nie chcemy wracac do Wietnamu – mówi Hung Vuong Do. - Nasz syn czuje się poza tym bardziej Polakiem niż Wietnamczykiem. Kiepsko zna j. wietnamski, dlatego jesteśmy w stanie porozumieć się z nim tylko po polsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany