Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Novak DjoCovid - anatomia upadku, od Adria Tour po US Open. Stracił szacunek, sympatię i miliony

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
AP/Associated Press/East News
W tenisowym świecie popularna jest teoria, że najmocniej wspierana przez kibiców trójka tenisistów na świecie to: Roger Federer, Rafael Nadal i ten, kto akurat gra przeciwko Novakowi Djokoviciowi, ale nie jest to do końca prawda. A raczej nie była, bo choć Serb nadal ma swoich oddanych fanów, to ich liczba gwałtownie zmalała. Nie bez powodu, bo w niecałe pół roku niemal zniszczył swój wizerunek wielkiego mistrza, a zarazem zabawnego i mądrego człowieka.

Miał wszystko - sukcesy, pieniądze, uznanie, szacunek i sympatię. Tej ostatniej mniej, niż jego najwięksi rywale (patrz wyżej), ale skłamie ten kto powie, że Novak Djoković nie był w tenisowym świecie lubiany. Wiadomo, że w finale Wimbledonu kibice zawsze byli i będą za Federerem, ale...

I WTEDY NA DRODZE STANĄŁ MU STAN WAWRINKA

Uczciwie sobie na tę sympatię zapracował. Nie tylko postawą na korcie, bo choć tenisowi esteci zawsze będą mu wytykali, że nie gra tak pięknie jak Federer, czy nawet Nadal, to jednak nie sposób było nie docenić jego dokonań. 17 wielkoszlemowych tytułów, w tym ten jedyny i wymarzony, na paryskiej ceglanej mączce. Wywalczony dopiero za czwartym razem, po trzech porażkach w finale. Trudno było mu nie współczuć, gdy po ostatniej, w 2015 roku, miał dosłownie łzy w oczach. Wydawało się, że tym razem musi się udać, pokonał wreszcie Nadala.

W przeszłości ogrywał Hiszpana w Melbourne, Londynie i Nowym Jorku ale w Roland Garros do tamtej pory zawsze górą był Nadal. Gdy więc Djoković zdołał w końcu go pokonać (w ćwierćfinale) wydawało się, że nikt i nic nie stanie mu już na drodze. Stanął Stan Wawrinka, który w finale rozegrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w swojej karierze. W pomeczowych komentarzach dominował zachwyt nad Szwajcarem, ale Djokovicia było wszystkim - tak po ludzku - szkoda.

Tym bardziej, że był jednym z ulubieńców miejscowych kibiców i wcale nie tylko dlatego, że nauczył się mówić po francusku. Zyskał ich sympatię choćby tym, jak swojego czasu zaprosił chłopca do podawania piłek pod swój parasol, gdzie poczęstował go jeszcze napojem.

KIBICE PĘKALI ZE ŚMIECHU

Nie było to pierwsze tak oryginalne zachowanie Djokovica, który od początku kariery znany był z żartów, tańczenia na korcie i naśladowania innych tenisistów i tenisistek.

Kibice w Nowym Jorku pękali ze śmiechu po tym, jak zaprezentował swojego czasu własne wersje, m.in. Nadala i Szarapowej. Nie po raz ostatni, bo Rosjankę udawał później również w reklamie rakiet. W kolejnej wystąpili razem, a w ostatniej scenie Maria odpłaca się Novakowi pięknym za nadobne trafiając go piłką w miejsce, w które żaden facet nie chciałby oberwać.

Nadala sparodiował innym razem, przebierając się za Shakirę. Hiszpanem był jego rodak Viktor Troicki - razem nakręcili własną wersję teledysku do piosenki „Gypsy”. Innym razem zdobył się na szczerość i przyznał, że raz rozegrał oficjalny mecz, będąc na kacu. Samokrytycznie dodał, że nie był to najlepszy pomysł, bo nie widział najlepiej piłki. Wielki mistrz, ale przy tym zwyczajny, mądry i zabawny facet - tak był do niedawna postrzegany.

ZACZĘŁO SIĘ OD WODY I SZCZEPIONEK

Jeszcze trudniej jest w tej sytuacji zrozumieć, jak w ciągu zaledwie kilku miesięcy Serb był w stanie zrujnować sobie wizerunek. Zaczęło się wiosną, po jego komentarzach na temat wody, której to cząsteczki reagują jego zdaniem na emocje i niektórzy są w stanie zmienić jej właściwości - tu jeszcze można było powiedzieć, że Djoković jest wolnym człowiekiem i ma prawo wierzyć w co chce.

Ten poszedł jednak o krok dalej przyznając, że nie jest zwolennikiem szczepień i będzie miał dylemat jeśli tenisiści będą mieli obowiązek zaszczepienia się na koronawirusa. To już nie spodobało się nie tylko części kolegów po fachu. - Mistrzu, unikaj takich słów, bo masz wielki wpływ na ludzi - odpowiedział mu główny epidemiolog w Serbii Predrag Kon.

Słów krytyki nie szczędzili również inni. - Nie rozumiem jak człowiek tej klasy, spotykający się na świecie z tyloma ważnymi osobami na naprawdę najwyższym poziomie, może mówić takie rzeczy. Znam Novaka, bardzo go szanuję, jest wielkim mistrzem, ale tak po prostu nie wolno. Nie można w wypadku kogoś takiego kalibru - stwierdził Wojciech Fibak (w przeszłości członek sztabu Djokovicia). W podobnym tonie wypowiadali się inni, m.in. były nr 1 na świecie Amerykanin Andy Roddick.

POTEM BYŁO ADRIA TOUR

Kolejną - znacznie poważniejszą - wizerunkową wpadką Djokovicia był Adria Tour - cykl pokazowych turniejów, jaki zorganizował na przełomie czerwca i lipca. Zamiary miał dobre, a wcześniej był bardzo chwalony za swoje wsparcie w walce z COVID-19, bo m.in. ofiarowywał darowizny w ojczyźnie, i dla szpitala w Bergamo. Dochód z cyklu, który miał odbyć się w krajach Półwyspu Bałkańskiego, również miał pójść na cele charytatywne...

Nie udało się go jednak nawet dokończyć, bo okazało się, że część uczestników i ludzi z ich sztabów, w tym sam Djoković, zaraziło się koronawirusem. Na Serba spadła lawina krytyki za lekceważenie zasad bezpieczeństwa, bo nie dość, że oba rozegrane turnieje (w Belgradzie i Zadarze) odbyły się z udziałem kibiców, to jeszcze do sieci wyciekło wideo z imprezy, w jakiej wzięli udział tenisiści. Można zobaczyć ich balujących w pełnym ludzi pubie, tańczących i ściągających koszule.

„Djoković był mistrzem imprezy. Pokazał, że jest nie tylko numerem jeden na korcie, ale także na parkiecie” - ironicznie skomentował nagranie hiszpański dziennik „Marca”.

Serb bronił się i zapewniał, że żadnych zasad nie naruszył. „Wszystko, co zrobiliśmy w ciągu ostatniego miesiąca, zrobiliśmy z dobroci serca i szczerymi intencjami. Nasza impreza miała jednoczyć i przekazać przesłanie solidarności i współczucia w całym regionie” - napisał w oświadczeniu, ale nie wszystkich przekonał. - To przebija wszystko, wszystkie moje wygłupy - skrytykował Serba Australijczyk Nick Kyrgios. - Wracajcie do zdrowia, ale to jest przykład, co się dzieje, gdy lekceważysz wszelkie zasady. TO NIE SĄ ŻARTY - dodał. W niewybrednych słowach podsumował działania Serba również Brytyjczyk Andy Murray.

- Musisz pamiętać, kim jesteś i że dajesz przykład innym - wtórował im Patrick McEnroe, były amerykański tenisista (brat Johna), który sam wyleczył się z koronawirusa.

To był moment, kiedy rozsądek nakazywał, by nie wdawać się więcej w polemikę, przyznać do błędu i wydawało się, że Djoković jest podobnego zdania. Niedawno znów zabrał jednak głos w tej sprawie i stwierdził, że nie czuje się niczemu winny i zorganizowałby ponownie Adria Tour. Krytykę przedsięwzięcia nazwał „polowaniem na czarownice”.

KATASTROFA W NOWYM JORKU

I jakby było tego mało, doszedł incydent podczas US Open. Fani Djokovicia protestowali, bo ich zdaniem był to tylko nieszczęśliwy wypadek, a trafiona przez Serba piłką w szyję sędzia liniowa trochę „przyaktorzyła” (poszli niestety dalej, atakując po chamsku kobietę w social mediach).

Novak Djoković za burtą US Open. Serbski tenisista został zdyskwalifikowany za trafienie piłką arbiter liniowej

Argumentowali, że podobne wypadki zdarzały się w przeszłości Federerowi i Nadalowi, ale ich z turniejów nie wyrzucano. Eksperci nie mieli jednak wątpliwości, że decyzja była słuszna. Podkreślali, że tenisista musi uważać na to co robi na korcie, a Djokoviciowi podobne chwile nieuwagi zdarzały się już w przeszłości.

- Prawdopodobnie nikt nie podziwia Novaka bardziej ode mnie, spędziłem z nim trzy niezapomniane lata. Jesteśmy jak rodzina. Ale popełnił błąd, słusznie go zdyskwalifikowano - przyznał Boris Becker, były trener Serba. Tego samego zdania byli również m.in. Justine Henin i Mats Wilander.

Przedwczesne odpadnięcie z US Open ma również aspekt finansowy, bo oprócz braku 3 milionów dolarów za zwycięstwo w turnieju (był głównym faworytem) doszły jeszcze „drobne”. 10 tys. dol musiał zapłacić za swój wybryk, a kolejne 7,5 tys za to, że nie pojawił się na pomeczowej konferencji prasowej. Na biednego nie trafiło, ale...

SMUTNY I PUSTY

Nie wiadomo też jak to, co wydarzyło się w Nowym Jorku, odbije się na dalszej karierze Djokovicia. W opublikowanym po dyskwalifikacji oświadczeniu Serb - oprócz przeprosin - przyznał, że „cała ta sytuacja pozostawiła go naprawdę smutnym i pustym” Dodał, że musi „wrócić do siebie, popracować nad tym rozczarowaniem i przekształcić to wszystko w lekcję dla swojego rozwoju i ewolucji jako tenisisty i człowieka”. Zabrzmiało poważnie i pewnie niebawem znów zobaczymy Djokovicia na korcie walczącego o najwyższe trofea.

Jedno jest jednak pewne - dużo minie czasu, zanim uda mu się poprawić swój wizerunek w tenisowym świecie. Straconej sympatii być może nie odzyska już nigdy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Novak DjoCovid - anatomia upadku, od Adria Tour po US Open. Stracił szacunek, sympatię i miliony - Sportowy24

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany