- Ale kogoś takiego jak Józia jeszcze nie miałem
- zaczyna swoją opowieść pan Janusz. - Otóż przeszedłem poważną operację serca, po której nie mogłem wrócić do zdrowia, rany na klatce piersiowej nie chciały się goić. Choć od pobytu w szpitalu minęło sporo czasu, ciągle czułem swoje serce, miałem jakieś dolegliwości. Któregoś dnia Józia przyszła do mnie do łóżka, wsunęła się pod kołdrę, podeptała przednimi łapkami miejsce, w którym miałem ranę i delikatnie położyła się na niej. Czułem przez piżamę jej ciepłe futerko. Poleżała tak godzinę i przeszła do drugiej rany. Robiła tak przez kilka dni, a ja czułem się coraz lepiej, a rany pięknie się wygoiły! Niestety nie mam już Józi. Ktoś ją otruł. Ledwo przywlokła się do domu, by tu, u siebie, spokojnie odejść z tego świata. Bardzo wiele jej zawdzięczam...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wiemy, ile osób głosowało na Dagmarę Kaźmierską! Tego Pavlović nie przewidziała
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało