Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznany sprawca zadźgał - najprawdopodobniej nożem - trzy koty! Do zdarzenia doszło w Konstantynowie

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Policja w Pabianicach prowadzi postępowanie w sprawie bestialskiego zamordowania trzech kotów wolno żyjących w Konstantynowie. Ciała zwierzaków czekają w lodówce jednej z klinik weterynaryjnych na sekcję zwłok. Jeśli policji uda się ustalić sprawcę tej makabrycznej zbrodni, to grozi mu do 3 lat więzienia.

Grażyna Jesionek, mieszkanka Konstantynowa, karmicielka kotów wolno żyjących, współpracuje z tamtejszą gminą, opowiada o tym, jak w godzinach popołudniowych pojechała wyłożyć karmę kilkunastu mruczkom na ul. Klonowej.

- W domku od strony pól znalazłam pierwszego kota, który miał krew w uszach – wspomina. - Pomyślałam, że musiał już nie żyć od doby lub dwóch, bo jego ciało było sztywne. Wtedy uznałam, że musiał go potrącić jeden z motocyklistów, którzy tędy lubią jeździć. W jednej z komórek, domki dla kotów ustawiłam w komórkach na skraju osiedla, drzwi były lekko uchylone. Przy wejściu leżał biały kot, a w środku w pomieszczeniu kolejny. Miał ranę kłutą tak dużą, że wyszły mu jelita. Gdy to zobaczyłam nie mogłam przestać płakać...

Gdy się trochę uspokoiłam obeszłam ze znajomą, która tego dnia przyjechała ze mną dokarmiać koty, teren wokół komórek. Wołałam je, ale żaden się nie pojawił. Później uznałam, że te kilkanaście, które zwykle tu przychodziły musiały się bardzo przestraszyć.

Kobiety jeszcze z miejsca zdarzenia zadzwoniły na policję. Najpierw usłyszały, że będą musiały czekać na technika od 4 do 5 godzin, a potem, że sekcje zwłok kotów – o ile pani Grażyna się zdecyduje dalej wyjaśniać sprawę będzie musiała wykonać z własnych środków. Panie zdecydowały więc, że przewiozą martwe koty do zaprzyjaźnionej kliniki weterynaryjnej aby zabezpieczyć je w lodówce na potrzeby ewentualnego śledztwa. Kilka dni później pojechały na komendę policji w Pabianicach aby złożyć zeznania.

Koty, tak jak wspomniała wcześniej pani Grażyna, rzeczywiście musiały się bardzo wystraszyć. Przywódca stada pojawił się dopiero po tygodniu. Z dużej gromadki przez pierwsze dni na posiłki przychodziły tylko 3 najodważniejsze osobniki.
- Nikogo nie oskarżam, ale jakieś półtora roku temu mieszkający w pobliżu mężczyźni oświadczyli mi, że nie życzą sobie dokarmiania kotów, bo jak powiedzieli cytuję: „koty im srają. Spytałam wtedy, czy ma je zamiar zabić? - wspomina kobieta. - Uświadamiałam im, że koty są pożyteczne wysterylizowane, wyłapują myszy. Opowiedziałam o sprawie urzędniczce w gminie, a ona obiecała mi, że porozmawia z tymi lokatorami. Potem już był spokój. Aż do 1 grudnia ubiegłego roku gdy dostałam SMS-em, którego wtedy zignorowałam – wspomina kobieta. Numer jej telefonu jest podany na stronie kliniki weterynaryjnej, bo pani Grażyna zajmowała się adopcją kota. - Ktoś groził, że mnie zabije.

O wyjaśnienia poprosiliśmy policję. Usłyszeliśmy, że nieprawdą jest, że mieszkanka Konstantynowa będzie musiała sama zapłacić za sekcje zwłok kotów.
Jak mówi kom. Ilona Sidorko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach, zawiadomienie w sprawie padłych kotów zostało złożone na policji 27 grudnia. Wszczęto postępowanie z "ustawy o ochronie zwierząt". W ramach prowadzonego postępowania zostanie zlecona sekcja zwłok kotów - mają rany kłute. Policja już ustaliła, która klinika ją wykona.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany