Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech się Święci 1 maja, czyli historia pierwszomajowych pochodów w Łodzi

Anna Gronczewska
Obecnie już tylko środowiska lewicowe organizują pochody lub wiece, ale nie cieszą się wielkim zainteresowaniem. Natomiast w czasach PRL-u 1 Maja było największym świętem. Legalne, pierwszomajowe pochody organizowano również przed wojną.

1 Maja, czyli Święto Pracy zostało ustanowione w 1889 roku przez Drugą Międzynarodówkę. Upamiętniało protest robotników w Chicago, który został krwawo stłumiony przez policję. Do tego protestu doszło w 1886 r. Amerykańscy robotnicy walczyli m.in. o wprowadzenie ośmiogodzinnego czasu pracy. Pierwsza demonstracja pierwszomajowa w Łodzi odbyła się w 1891 r. Miała miejsce przed fabryką Izraela Poznańskiego. Te zakłady wybrano nie przypadkowo. Pracownicy fabryki mieli najniższe zarobki. Tak więc 1 maja przed zakładami zebrała się grupa 800 robotników. Domagali się podwyżek. Zgromadzenie zostało szybko rozgonione przez kozaków. Ale po kilku tygodniach Poznański podniósł pensje swoim robotnikom. Stało się to na żądanie władz carskich, które chciały, by w mieście panował spokój. Ale nie trwał długo.

W następnym roku 1 maja przebiegał spokojnie, bo wypadał w... niedzielę. Gorąco zrobiło się dopiero w poniedziałek i wtorek. Robotnicy łódzkich fabryk zaczęli domagać się wyższych pensji, poprawy warunków pracy. 5 maja doszło w Łodzi do strajku powszechnego. Nazwano go później Buntem Łódzkim.

- Na wasze święte żądania wyzyskiwacze posłali wam kule żołdackie i nahajki kozaków - głosiła odezwa rozdawana wtedy robotnikom. - Taką to odpowiedź oni mają zawsze i wszędzie. Przerażeni siłą i solidarnością waszą, fabrykanci chcieli już ustąpić. Rząd im zabronił. Sądzi on, że rotami żołnierzy zmusi nas do pokornego milczenia. Nie chce on pozwolić, abyśmy wyszli z nędzy i poniżenia. Bracia robotnicy, każdą naszą walkę stara się on zdusić.

Robotnicy wyszli na ulice. Interweniowała policja i carskie wojsko. Przed łódzkimi fabrykami dochodziło do starć. Wojsko próbowało aresztować część robotników, sprawić, by reszta wróciła do pracy. Dochodziło do licznych przepychanek. Nagle żołnierze zaczęli strzelać do robotników. Ci jednak nie zamierzali ustępować. Zaczęli atakować carskich żołnierzy. Ofiary pojawiły się także wśród nich. Wojsko zaczęło wycofywać się z Łodzi. Panika zapanowała wśród fabrykantów. Podobno niektórzy oferowali grube pieniądze za pomoc w opuszczeniu miasta, bo bali się o swoje życie. Manifestacje zostały krwawo stłumione. Sześciu robotników zabito, a ponad 300 było rannych.

Pochody w Łodzi przed wojną

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości 1 Maja obchodziła uroczyście Polska Partia Socjalistyczna i inne ugrupowania lewicowe. W 1929 roku „Głos Poranny” dokładnie opisywał organizację pochodu pierwszomajowego. Stronnictwa socjalistyczne miały spotkać się o godzinie 9 w siedzibach swoich partii, a po 15 minutach wyruszyć ze sztandarami i orkiestrami na Wodny Rynek. Stamtąd ruszył pochód, który miał dotrzeć na Polesie Konstantynowskie. Miał przejść ul. Główną, Piotrkowską, Placem Wolności i Konstantynowską. 1 Maja 1933 roku upłynął w cieniu strajków. Na przykład w Widzewskiej Manufakturze strajkowało około tysiąca robotników. Powód? Nie wypłacono im wynagrodzeń zapisanych w wywalczonej wcześniej umowie zbiorowej. To samo było powodem strajku 400 robotników w fabryce Silbersteina.

Jak podawały przedwojenne gazety 1 Maja ulicami Łodzi przeszło kilka pochodów.

- Władze przedsięwzięły odpowiednie środki, by cztery pochody odbyły się całkowitym spokoju, żeby bezpieczeństwo publiczne nie zostało naruszone - pisali dziennikarze „Expressu Wieczornego Ilustrowanego”. - W związku z tym łódzka policja miała pilnować, by pochody wyruszały o wyznaczonych godzinach, a także czuwać na tym, by nie doszło do jakichkolwiek prowokacji. Pierwszy z pochodów wyruszył o godzinie 9 z lokalu przy ul. Piotrkowskiej 83. Przemaszerował ul. Piotrkowską, ul. Legionów na Zielony Rynek, gdzie został rozwiązany. Z kolej pochód PPS, dawnej Frakcji Rewolucyjnej, ruszył ze zbiegu ul. Kościuszki i Zamenhofa i przez ul. Piotrkowską, 11 listopada przeszedł na Polesie Konstantynowskie. Natomiast przedstawiciele związków zawodowych zebrali się przy zbiegu al. Kościuszki i Bandurskiego (dziś al. Mickiewicza). Śpiewając pieśni robotnicze przeszli na Plac Wolności.

W 1934 roku zauważało, że 1 Maja to dzień, w którym można stwierdzić, że Łódź to miasto pracy. - Przepełnione na co dzień robotnikami tramwaje dziś świeciły pustkami - zauważyli dziennikarze „Echa”. - Natomiast ulice zaroiły się tłumem, który przybrany w odświętny strój śpieszył na miejsce zbiórki, by wyruszyć z pochodem.

Taka zbiórka odbywała się na Placu im. Bandurskiego. Tam zbierali się robotnicy należący do Związku Związków Zawodowych. Stamtąd pochód szedł na Plac Wolności, pod pomnik Tadeusza Kościuszki. Natomiast robotnicy związani z organizacjami socjalistycznymi zbierali się na Wodnym Rynku. Potem szli w kierunku Polesia Konstantynowskiego. Tam z kolei zbiórkę mieli niemieccy socjaliści oraz Bund.

- Niemieccy socjaliści, po raz pierwszy od przewrotu politycznego w Niemczech obchodzili w Łodzi Święto Pracy - pisał dziennikarz „Echa”. - To święto zostało wprowadzone przez Hitlera i przejęte również przez Niemców w Polsce.

Zauważano też, że wiele zakładów tego dnia pracowało. Jak na przykład fabryka Izraela Poznańskiego i połowa widzewskich fabryk. Spowodował to wielki kryzys gospodarczy, który dotarł także do Łodzi.

W 1936 r. nie udało się zapobiec awanturom podczas pochodów. Gdy zorganizowany w Łodzi pochód socjalistów dotarł na ul. Piotrkowską, w okolicę siedziby redakcji „Orędownika”, rozległy się gwizdy, a na maszerujących posypał się deszcz ulotek.

- Uczestników pochodu nie udało się jednak sprowokować - pisała łódzka prasa. - Awantura wybuchła dopiero po 20 minutach, gdy przed redakcją „Orędownika” znalazła się grupa młodzieży bundowskiej, maszerująca w pochodzie. Rozległy się krzyki: precz z socjalistami, precz z Żydami! Wtedy zza bramy „Orędownika” posypał się grad kamieni. Równocześnie na ulicę wpadła grupa wyrostków atakująca pochód. Kilkadziesiąt osób oderwało się od niego. Wyłamało sztachety i dostało się na podwórze „Orędownika”. Przy okazji wybito szyby w kolekturze Cianciary, sklepie Jankowskiego i masarni Ruszczaka. Dopiero interwencja policji zapobiegła dalszej eskalacji starć. Okazało się, że wywołali je endeccy bojówkarze. Zatrzymano 100 osób. Aresztowano też dwóch dziennikarzy „Orędownika”. Do zamieszek doszło też w okolicach skrzyżowania ul. Piotrkowskiej i Moniuszki. Tam zaatakowano harcerzy. Kolejna awantura była na Placu Wolności, gdy do pochodu chciała dołączyć grupa komunistów.

Jak podawał „Głos Poranny” w 1938 roku ze względu na zakaz władz odbyły się oddzielne pochody PPS, Bundu, Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy i „fraków”. Władze miasta bały się rozruchów i ataków prawicowych bojówek.

- Na ulicach, którymi szły pochody nie było publiczności, którą usunięto celem zażegnania ewentualnych zajść - pisali dziennikarze „Głosu Porannego”. - Wyludnione przed przemarszem pochodów ulice robiły niesamowite wrażenie. Tramwaje i wszelkie wehikuły zostały wycofane. Gdzieniegdzie tylko policja w hełmach i dozorcy pilnujący bram. Wszystkie okna i balkony miały być zamknięte. Usuniętą z ulic publiczność kierowano do bram lub bocznych ulic. Przeszkodą w uroczystościach pierwszomajowych był deszcz, któremu towarzyszyły ogłuszające grzmoty i błyskawice. Mimo tego główny pochód socjalistyczny wypadł bardzo okazale.

1 maja w stan gotowości postawiona została policja.

- Policja wkroczyła do siedziby Stronnictwa Narodowego przy ul. Targowej 7 - pisał „Głos Poranny”. - Zastano tam dwie bojówki endeckie złożone z kilkunastu osób uzbrojonych w kastety, „paragrafy”, a nawet dwie siekierki. Członków bojówek zatrzymano. Przeprowadzono również rewizję w lokalu „Prawicy Polskiej”. I tu zastano bojówkę endecką gotową do wymarszu w miasto. Policja odebrała im kastety i „paragrafy”, a następnie zatrzymała. Bojówkarze endeccy gromadzili się też w parku im. Sienkiewicza, by stamtąd zaatakować socjalistów idących na Rynek Wodny. Ale policja „oczyściła” też ten park. Bojówkarze ukryli się też na terenie cmentarza kościoła św. Krzyża. Ilekroć na chodniku pojawiał się przechodzień o semickim wyglądzie na ulicę wypadało kilku bojówkarzy. W ten sposób napadnięto na kilku Żydów, których pobito i obrzucono wyzwiskami. Wywołało to oburzenie chrześcijan, świadków tych zajść.

Jak zanotowali dziennikarze także w czasie przemarszu pochodów miało miejsce kilka incydentów. Do jednego doszło na skrzyżowaniu ul. Kilińskiego i Głównej.

- Uczestnicy pochodu wznosili niedopuszczalne okrzyki - dodawano. - Policja aresztowała osiem osób. Przy zbiegu ul. Głównej i Sienkiewicza grupa złożona z 200 komunistów próbowała wznosić okrzyki antyrządowe. Policja rozbiła tę grupę i usunęła z pochodu.

W 1939 r. zauważono, że pierwszomajowe uroczystości miały skromniejszy, ale bardzo uroczysty przebieg.

- Nie było pochodu pierwszomajowego, ale 60 proc. robotników fabrycznych w mieście świętowało 1 Maja, biorąc udział w zgromadzeniach publicznych i akademiach zorganizowanych przez PPS w filharmonii, teatrach i salach kino-fotograficznych - pisał „Głos Poranny”. - Oprócz tego odbyły się trzy zgromadzenia Bundu, dwa Poalej Sjonu prawicy i jedna akademia Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy. Zgromadzenia socjalistyczne ściągnęły liczne tłumy. Sale udekorowane były czerwonymi sztandarami, podobiznami twórców socjalizmu oraz zieleniem i kwieciem. Wiece i akademie kończono odśpiewaniem „Czerwonego sztandaru”. Natomiast popołudniu na Polesie Konstantynowskie udała się egzekutywa PPS i prezydent Jan Kwapiński. Złożyli wieńce na grobach bohaterów walk niepodległościowych i rewolucyjnych z 1905 i 1906 r.

W PRL 1 Maj szybko stał się najważniejszym świętem

W 1947 roku w łódzkim pochodzie miało wziąć udział ćwierć miliona ludzi. Był na nim obecny marszałek Polski Michał Rola -Żymierski.

- Przyjął manifestacje z pięknie udekorowanej trybuny stojącej przez gmachem Zarządu Miejskiego - pisał „Dziennik Łódzki”. - Chyliły się przed nim bojowe sztandary. Był las proporców z nazwami poszczególnych katowni: Majdanka, Oświęcimia, Mauthausen, Dachau i innych. Szli z nimi w pasiakach byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Powiewał też sztandar Związku Weteranów walk o wolność i demokrację. Na czele pochodu szła załoga Państwowych Zakładów Włókienniczych, dawniej Eiti-ngon, która zwyciężyła w ogólnokrajowym wyścigu pracy przemysłu włókienniczego.

- Pod tęczowymi sztandarami maszerują spółdzielcy - pisał „Dziennik Łódzki”. - Idą także studenci wyższych ucze-lni, idą także harcerze. Idzie kukła wyobrażająca Hitlera, o parę kroków dalej jegomość w cylindrze i fraku prowadzi osiołka - transparent głosi: Ja i on jesteśmy zgodnie przeciw jedności narodowej.

W 1949 r. „Dziennik Łódzki” informował, że w Łodzi i województwie w pochodach oraz wiecach pierwszomajowych wzięło udział pół miliona ludzi.

- Łódź przeżyła swój wielki dzień - relacjonował „Dziennik Łódzki”. - Już o godz. 5 rano zaludniły się ulice, tramwaje nie mogły pomieścić robotników, uczniów, pracowników umysłowych podążających ze wszystkich ulic miasta na punkty zbiórek. Liczne grupy odświętnie ubranych robotników i robotnic gromadziły się przy fabrykach. Manifestacyjne zgromadzenia miały miejsce w czterech punktach miasta: na Placu Zwycięstwa, Placu Niepodległości, Placu Barlickiego i na placu przy al. Kościuszki.

Obliczano, że w samej tylko Łodzi uroczystości pierwszomajowe zgromadziły 300 tys. osób. Główna manifestacja była na Placu Zwycięstwa, czyli na Wodnym Rynku. Nie wspominano, że tu też przed wojną rozpoczynały się pierwszomajowe pochody. Dziennikarze „Dziennika Łódzkiego” pisali, że Plac Zwycięstwa został udekorowany czerwienią.

- Załogi fabryczne przybyły z portretami przywódców ruchu robotniczego - pisano. - Pracownicy Centrali Handlowej Przemysłu Odzieżowego nieśli transparenty, na których białe napisy zapowiadały wykonanie rocznego planu obrotu towarowego do 1 grudnia oraz zaoszczędzenie w 1949 roku 239 milionów złotych.

Podkreślano, że na samym Placu Zwycięstwa i przyległych ulicach zgromadziło się 130 tys. ludzi, na których głowami powiewały setki czerwonych flag.

W 1951 roku jak podawała ówczesna prasa w łódzkim pochodzie wzięło już udział 350 tys. łodzian. Przeszedł on ul. Piotrkowską. Domy na tej ulicy przybrano czerwienią i symbolizującym pokój błękitem.

- Krótko po godz. 9 ukazała się czołówka pochodu - pisano. - Poczty sztandarowe partii, organizacji politycznych, społecznych i młodzieżowych. Na trybunie miejsce zajęli członkowie Łódzkiego i Wojewódzkiego Komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na początku pochodu ponad głowami maszerujących widoczne były cztery wielkie portrety: Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina. Unoszące się na trybuną honorową setki gołębi były symbolem treści tegorocznego obchodu 1 Maja. Łopot gołębich skrzydeł został zagłuszony potężnymi okrzykami na cześć Pokoju, o który walczy cały nasz naród.

W Teatrze Nowym odbyła się zaś wielka akademia pierwszomajowa. Tam nagrodzono zakłady biorące udział we współzawodnictwie pracy, podejmujące pierwszomajowe zobowiązania. Zaznaczano, że przyjęcie tych zobowiązań w samej tylko Łodzi przyniosło państwu dodatkową produkcję wartą 50 mln zł. Wyróżniały się tu Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Dzierżyńskiego. Tylko w samej tkalni zamiast 50 tys. metrów tkanin wykonano 6 tys. więcej.

W 1957 roku wielka manifestacja pierwszomajowa odbyła się, jak pisała praca na „Wodniaku”. Podkreślono, że to plac pamiętnych triumfów i walk robotników Łodzi. Robotnicy zbierali się w wyznaczonych miejscach i szli na Wodny Rynek. Tam przemówiła do nich Michalina Tatarkówna- Majkowska, I sekretarz Komitetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

- Zmieniły się warunki, zmienił się charakter 1 majowego święta - mówiła do łódzkich robotników. - Ale zawsze było i pozostanie bojowym przeglądem siły ludu pracującego. Bogate są tradycje święta majowego i „Wodniaka” w Łodzi. To tutaj w 1905 roku toczyły się największe walki. Nasze miasto, czerwona Łódź, jak to ocenił Lenin, zapoczątkowała pierwsze powstanie przeciw caratowi. W okresie międzywojennym „Wodniak” był zawsze miejscem wieców i manifestacji, które uskrzydlały walkę proletariatu.

W dzień pochodu wiele pracy miała służba bezpieczeństwa. Musiała zadbać o to, by pochody przebiegały we właściwej atmosferze, by nie zakłóciły ich niepożądane elementy. Tak więc podsłuchiwali rozmowy przechodniów. Sprawdzali czy treść transparentów jest zgodna z odgórnymi wytycznymi, pilnowali, aby nie doszło do „wrogich wystąpień”, a także, by uczestnicy pochodu nie uciekli przed jego zakończeniem. Obecność na pochodzie była obowiązkowa. Zwłaszcza dla członków partii i organizacji młodzieżowych. Historycy cytują często wypowiedź jednego z mieszkańców Łodzi. - U nas dziś duża i piękna uroczystość - mówił w 1946 roku łodzianin. - Wszyscy poszli na pochód, a kto został w domu, to ten jutro 2 maja traci od razu pracę i idzie na bruk - bez chleba! Więc entuzjazm szalony i tłumy ludzi”.

W 1981 roku pochód w Łodzi się nie odbył. Ludzie pracy manifestowali przed Pomnikiem Czynu rewolucyjnego na Zdrowiu. Podobnie było podczas stanu wojennego. Ale już w 1984 roku uczestnicy pierwszomajowego pochodu maszerowali al. Mickiewicza na Plac Zwycięstwa.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Niech się Święci 1 maja, czyli historia pierwszomajowych pochodów w Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany