– Pracownica poinformowała mnie, że złotówka, którą mam zapłacić, to wkład członkowski i że zalegam z nim od dziesięciu lat – mówi Jerzy Wiśniewski. – Byłem bardzo zaskoczony, bo nigdy nie starałem się o członkostwo w SKOK-u.
Na prośbę naszego czytelnika pracownica dokładnie sprawdziła informacje zgromadzone w systemie komputerowym.
– Okazało się, że w 2003 roku starałem się w SKOK-u o kredyt; nie przyznano mi go, więc zapomniałem o sprawie – mówi pan Jerzy. – Było dla mnie naturalne, że skoro nie podpisałem umowy, to nie zostałem członkiem Kasy Stefczyka. Okazało się jednak, że SKOK widział to inaczej i po dziesięciu latach wysłał mi monit z wezwaniem do zapłaty.
Pracownica zaleciła naszemu czytelnikowi, by napisał notę, w której zrzeknie się członkostwa i będzie po sprawie. Ten jednak odmówił.
– Wciągnięto mnie w poczet członków bez mojej zgody – mówi pan Jerzy. – Jeżeli SKOK ma ochotę, może mnie sam wykreślić.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do kierownictwa oddziału przy ul. Broniewskiego. Odesłano nas do rzecznika prasowego SKOK-u, który jednak nie odbierał telefonu i nie odpowiedział na e-mail.
tekst i fot. (g)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?