Nie ma jak u fryzjera!
Koniec z domowymi eksperymentami – odetchnęły z ulgą kobiety. I nie tylko dlatego, że same mogą się już poddawać zabiegom fryzjerskim. Nie będą już strzyc swoich mężów, synów, partnerów, ani kłaść koleżankom koloru na odrosty. Pochowały głęboko maszynki domowego użytku, nożyczki i kupione w drogerii farby do włosów. Nie tylko one z przyjemnością odwiedzają salony. Także panowie wyczekiwali na możliwość swobodnego korzystania z fachowych usług.
- Nareszcie wszystko wraca do normy – cieszą się łódzcy fryzjerzy.
Przyznają, że po drugim lockdownie mieli mnóstwo covidowych zaległości do odrobienia na głowach swoich klientek i klientów. Trzecia fala zamknęła salony znów na kolejny miesiąc. Od 4 maja już działają, nadal w reżimie sanitarnym. To jednak nie stanowi dla nich problemu.
- Sterylność zachowywaliśmy i zachowujemy niezależnie od pandemii - podkreśla Przemysław Kaźmierczak, fryzjer męski z salonu Barber Shop Pralnia przy ul. Tansmana. – Zgodnie z zaleceniami używamy masek, przyłbic, rękawiczek, peleryn jednorazowego użytku, stanowiska są w półtorametrowych odstępach. Klienci przychodzą umówieni na swoje godziny, bez osób towarzyszących.
Po prostu niezastąpieni
- Pierwsze dwa tygodnie po otwarciu były bardzo intensywne - przyznaje Jacek Poter, fryzjer z salonu męskiego Czesław przy ul. Piotrkowskiej. – Pięciu fryzjerów miało grafiki wypełnione maksymalnie. Podczas pandemii nasi klienci radzili sobie często sami – jak umieli, a nam rosła domowa konkurencja! Niektórym szło całkiem nieźle, ale 90 procent strzyżeń jednak wymagało korekty. Ucieszyliśmy się bardzo jak wrócił do nas klient, starszy pan, którego przez pandemię nie widzieliśmy prawie dwa lata! To napawa optymizmem.
- Niektórzy klienci sami zgolili brody z braku dostępu do usług barberskich – opowiada Przemysław Kaźmierczak. – Teraz znów do nich wracają, chcą dbać o siebie i regularnie odwiedzać salon. Zależy im na pozytywnych zmianach w swoim wyglądzie, by się wyróżniać z tłumu. Efektowny, zadbany zarost to męski atrybut.
Czas na metamorfozę
W pandemii wizerunek dla wielu osób stał się mniej ważny i siłą rzeczy ucierpiał – zdecydowanie mniej lub w ogóle nie było służbowych spotkań, praca zdalna nie wymagała wielkiej dbałości o wygląd. Życie towarzyskie prawie przestało istnieć, nie chodziło się do kina, teatru, restauracji. Dziś już widać wyraźne ożywienie pod każdym względem. Nie dziwi więc, że terminarze wizyt w wielu salonach fryzjerskich wypełnione są na kilka tygodni do przodu.
- Pracujemy już od godziny 8 aż do 19, a jak trzeba to i dłużej - przyznaje Oktawia Krępa, prowadząca salon Styl Wolności, przy placu Wolności. – Przez lockdown wiele planowych wizyt się nie odbyło, trzeba było je przekładać. W tym czasie panie oczywiście same próbowały kombinować z włosami. Są tego nawet pozytywne aspekty. Wielu z nich udało się na przykład je zapuścić, co wcześniej przy systematycznym odwiedzaniu salonu jakoś im nie wychodziło i teraz mamy więcej możliwości, aby zaproponować im fajne nowe fryzury. A klientki są naprawdę bardzo spragnione metamorfoz i częstych wizyt, rozmów. Ja natomiast znalazłam czas na zapoznawanie się z trendami, wyszukiwanie nowości wśród produktów do pielęgnacji, stylizacji, koloryzacji. Modne pozostają blondy i wszelkie rozświetlenia. Stosujemy je też z powodzeniem przy brązach, aby dodawały blasku, szczególnie przy twarzy.
Panowie na lato stawiają na komfort i wygodę.
- Krótkie, mocno wygolone boki, góra dłuższa – to najpopularniejszy teraz trend – mówi Przemysław Kaźmierczak. – Włosy powinny być zadbane, zdrowe. Staram się tak wykonać każde strzyżenie, aby potem klient mógł sam łatwo utrzymać fryzurę na co dzień.
Kamil Semeniuk - Orlen
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?