Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet słaba Legia za mocna

Bartosz Kukuć
Legia-Widzew 1:0
Legia-Widzew 1:0 Maciej Stanik
Piłkarze Widzewa znów grali ze spętanymi nogami. Podopieczni Czesława Michniewicza nie umieli wykorzystać ewidentnego kryzysu Legii i przegrali w Warszawie 0:1.

Wielka szkoda, bo dyspozycja rywali była co najwyżej przeciętna, a okazja do zwycięstwa naprawdę rzadka. Jeśli nie potrafi się przywieźć choć punktu po takim meczu, to trzeba się skupić na walce o utrzymanie.

Po raz kolejny chyba nikt na świecie nie przewidział, w jakim składzie rozpoczną mecz widzewiacy. Michniewicz (po dwumeczowej karencji zasiadł na ławce rezerwowych) znów zaskoczył, choć nie tak dawno deklarował, że nie jest zwolennikiem eksperymentowania.
Legia-Widzew 1:0
Inna sprawa, że pewne zmiany były konieczne, wszak zmusiły go do tego ubytki kadrowe. Wystarczy jedynie przypomnieć, iż szkoleniowiec łodzian nie mógł skorzystać z usług aż trzech obrońców - Dudu Paraiby, Souhaila Ben Radhi i Ugo Ukaha oraz trzech pomocników - Pawła Grischoka, Riku Riskiego oraz Jurijsa Żigajevsa. Ustawienie gości było ofensywne (bez Portugalczyka Bruno Pinheiro), za to z Przemysławem Oziębałą i Wojciechem Szymankiem na lewej oraz Adrianem Budką na prawej stronie defensywy. Z kolei trener Legii Maciej Skorża nie wystawił m.in. ekswidzewiaka Jakuba Rzeźniczaka oraz Ivicy Vrdoljaka (zdobywcy jedynego gola w starciu obu zespołów w rundzie jesiennej w Łodzi).

Od pierwszego gwizdka arbitra inicjatywę mieli gospodarze, chociaż nic specjalnego z tego nie wynikało. W 8 min Maciej Rybus dośrodkował z wolnego, ale Maciej Mielcarz nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później na połowie legionistów znaleźli się widzewiacy, jednak Prejuce Nakoulma uderzył wysoko nad poprzeczką. W 12 przedarł się Manu, ale jego strzał także nie przysporzył kłopotów golkiperowi łodzian. W 16 min część kibiców Legii wstrzymała oddech, bo w polu karnym znaleźli się Nika Dzalamidze i Darvydas Sernas.
Legia-Widzew 1:0
Niestety, Litwin nie za bardzo wiedział, co ma zrobić z piłką. W 23 min z prawej stronu boiska dośrodkował Budka, w ,,szesnastce'' warszawiaków najwyżej wyskoczył Jarosław Bieniuk, jednak po jego główce futbolówka minęła poprzeczkę. W 28 min obok słupka strzelał najaktywniejszy wśród gospodarzy Rybus, zaś w 37 min mieliśmy sportową powtórkę z rozrywki. Znów z wolnego centrował Budka i znów głową uderzał Bieniuk. Odnosiliśmy wrażenie, że łodzianom nieco brakowało odwagi, bowiem legioniści nie byli w tej fazie meczu zbyt wymagającym rywalem. Widać było, że nieprzypadkowo w poprzednich sześciu meczach ligowych wywalczyli zaledwie punkt.

Po zmianie stron ponad szesnaście tysięcy sympatyków gospodarzy wyraźnie straciło cierpliwość i zaczęło w niezbyt delikatnych słowach obrażać swoich klubowych działaczy i piłkarzy. Ta reprymenda poskutkowała i legioniści zaczęli grać znacznie agresywniej. W 53 min Michal Hubnik faulował w wyskoku Mielcarza, a w 54 min Widzew stanął przed wielką szansą. Po faulu na Dzalamidze arbiter podyktował wolnego z boku pola karnego. Po podaniu Nakoulmy z kilkunastu metrów mocno uderzał Sernas, jednak nie trafił w bramkę. Ale to gospodarze mieli coraz większą przewagę. W 56 min, po centrze Wawrzyniaka, główkował Hubnik, zaś w 58 min czeski napastnik nie przeciął lotu piłki po dośrodkowaniu Manu.

Wreszcie nadeszła 65 minuta. Lewą strona popędził Wawrzyniak. Kilku widzewiaków nie potrafiło mu przeszkodzić i pozwoliło na dokładne podanie tuż sprzed linii końcowej. Piłka trafiła wprost pod nogi wprowadzonego po przerwie Alejandro Cabrala, który nie dał najmniejszych szans Mielcarzowi. Pomocnik Legii uczcił w ten sposób powołanie do reprezentacji Argentyny na spotkanie z Nigerią. Jak widać, Skorża ma całkiem niezłych zmienników.

Goście nie mieli już więc nic do stracenia i rzucili się do ataku. W 72 min rywalom uciekł Oziębała, którego dziewiętnaście metrów przed bramką przewrócił Artur Jędrzejczyk. Sędzia miał prawo pokazać mu nawet czerwony kartonik, skończyło się zaledwie na żółtej katrce. Niestety, Sernas fatalnie wykonał wolnego, trafiając w mur. W 82 min własnego golkipera omal nie pokonał główkujący Inaki Astiz. Łodzianie niby nadal atakowali, jednak czynili to bez sportowej agresji, jakby wynik na boiskowym telebimie ich zadowalał. I dlatego przegrali dziesiąty ligowy mecz z Legią z rzędu. Na domiar złego w kolejnym spotkaniu - z Jagiellonią w Białymstoku (przyszła sobota, godz. 19.15) - nie wystąpi Panka, który za taktyczny faul obejrzał wczoraj czwartą żółtą kartkę. Jeśli ktokolwiek z fanów Widzewa miał jeszcze nadzieję, że łodzianie skończą sezon blisko mistrza kraju, to ją stracił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany