Świnka Balbinka kilka tygodni temu zaczęła chudnąć, straciła też apetyt. Schudła tak bardzo, że bez ważenia widać było jej ubytek. Badanie krwi pokazało, że świnka ma anemię i niewydolność nerek. Rozpoczęła się walka o zdrowie pupilki.
Nie ma żadnych standardów leczenia świń, bo w Polsce nikt nie przewidział, że takie zwierzę można traktować jak pupila i po prostu się o niego troszczyć. Są standardy dla warchlaków, czy macior do rozrodu i to wszystko - mówi Katarzyna Dworakowska z zarządu fundacji Niechciane i Zapomniane.
Niemożliwe było wkłucie się do żyły i podawanie kroplówek, które są podstawową metodą leczenia takiego schorzenia. Nie można było podawać też leków dożylnych. Dzięki zaangażowaniu weterynarzy z lecznicy "Safarii" świnia dostawała suplementy diety, które miały poprawić jej stan zdrowia. Problemem stało się też to, że Balbina nie chciała jeść. Opiekunowie stawali na głowie, żeby podsunąć jej najlepsze kąski, żeby zjadła cokolwiek. W jej menu były więc ananasy, melony, arbuzy, suszone owoce, orzechy i wiele innych frykasów. Niestety Balbina nie miała apetytu. Wyjątek robiła dla pączków. Choć to produkt niezalecany dla zwierząt, to dzięki pączkom można było przemycić leki, które po prostu wkładano do środka ciastka uwielbianego przez świnię. Niestety żadne starania nie poprawiły jej stanu zdrowia.
Widząc w jaki sposób się porusza (z trudnością) i przyglądając się wynikom badań krwi wskazującym na niewydolność nerek, analizując wszelkie za i przeciw rekomendowałbym przeprowadzenie eutanazji. Jakiekolwiek realne leczenie, które nie będzie zagrażać godności świnki i bezpieczeństwu otoczenia nie jest możliwe. Ewentualne postępowanie powinno obejmować poprawę komfortu życia i zmianę diety - napisał w opinii medycznej lekarz opiekujący się Balbinką.
Ostatecznie zadecydowano o eutanazji, by skrócić cierpienie zwierzęcia.
Kilka osób musiało ją wspólnie wynieść z jej komnaty (jak nazywaliśmy chlewik, w którym mieszkała) na podwórko a tam została załadowana na koparkę i odwieziona dwie posesje dalej na cmentarz dla zwierząt. Jej ciało zajęło aż trzy kwatery - dodaje Katarzyna Dworakowska.
Balbina była pierwszą świnią rasy polskiej, która trafiła pod opiekę fundacji 10 lat temu. Była jedyną świnią, która przeżyła gehennę na jednej z polskich farm. Jej właściciel trzymał pokaźne stado świń, ale o nie nie dbał. Nie karmił, nie poił, nie sprzątał. Ostatecznie porzucił zwierzęta i wyjechał. Kiedy wolontariusze fundacji dotarli na miejsce zaalarmowani przez sąsiadów wszystkie zwierzęta nie żyły. Została tylko Balbina, która była skrajnie wychudzona i odwodniona. Z interwencyjnego azylu dla zwierząt gospodarskich trafiła do łódzkiej fundacji. Powoli dochodziła do siebie, ale długo oswajała się z człowiekiem nim zaufała. Szybko stała się pieszczoszką organizacji, która głownie zajmuje się ratowaniem bezdomnych psów i kotów. Pod opieka fundacji zostały jeszcze czarna miniaturowa świnka getyńska Halina i świnka rasy polskiej Lucyna. Obie trafiły do fundacji w 2016 roku.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA