Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Teofilowie jest minitargowisko w stylu „jak za dawnych lat bywało”

Bohdan Dmochowski
Kiedy kilkanaście dni temu klienci ryneczku przy ul. Bielicowej na Teofilowie nie zobaczyli na zydelku pod pawilonem „Jagna” pani Heni, nestorki osiedlowego targowania, w ich szeregi wkradł się szczery niepokój.

- Przyszłam zaraz po siódmej rano w targowy wtorek po skubaną kurę na rosół, a tu ani naszej Heni, ani kury! - wspomina pani Urszula, mieszkanka bloku przy ul. Aleksandrowskiej. - Co jest? - rozpytuję. - Przecież ona siedzi tu na okrągło, odkąd pamiętam, bo mimo swych dziewięćdziesięciu lat nigdy nie chorowała.

Po kilkunastu dniach niepewności, ludzie znów mogli zobaczyć żywą legendę minitargowiska.

- Lat to ja już mam dziewięćdziesiąt cztery, a trochę mnie nie było, bo trafiłam z chorą nogą do szpitala - rozwiewa wątpliwości sędziwa kupcowa.

Na chłopskim wikcie

W tak zwane targowe dni, czyli wtorki, piątki i soboty, jeszcze przed południem, w ofercie towarowej pani Heni pojawia się wyrwa - brakuje wiejskiego drobiu, takiego upasionego na chłopskim wikcie i oskubanego do ostatniego pypcia.

Do pani Heni ustawia się zaufana klientela nie tylko po kury podwórkowego chowu, ale także... gęsiokaczki.

- To, panie, nie jakiś potworek, tylko specjalnie hodowana odmiana - tłumaczy. - Od zwykłej kaczki różni się tym, że na jajkach nie siedzi, ani ich nie znosi. No i waży nielicho, bo aż pięć kilogramów. Mięso z indy-kostrusia też miewam - dodaje pani Henia.

Na Teofilowie jest minitargowisko w stylu „jak za dawnych lat bywało” Jego niekoronowaną monarchinią jest powszechnie szanowana 94-letnia kupcowa pani Henia.

Gospodynie, a na Teofilowie jest ich wciąż niemało, kultywują stary łódzki zwyczaj gotowania na niedzielny obiad rosołu z pływającymi okami i gniecionym makaronem, białego mięsa zapiekanego w sosie koperkowym z ziemniakami i mizerią na drugie danie. Wiedzą, że należy z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem wyszeptać do ucha pani Heni prośbę o dostawę tłuściutkiej kokoszki.

- Ja tu nie mam warunków, żeby handlować drobiem na okrągło, przecież kury czy kaczki za szyje nie powieszę na jakimś drągu, a moim odbiorcom nie podsuwam byle czego, tylko ładnie owinięty świeży towar. Bo to i mucha przeleci, od ulicy się kurzy...

Z grządki i ze Zjazdowej

Marchew, cebula, ziemniaki, ogórki, pomidory, pory, seler, pietruszka, buraki, kapusta, ogórki kiszeniaki, koper, sałata, do tego śliwki, jabłka - to tylko część palety warzyw i owoców, w której przebierają i wybierają klienci osiedlowego ryneczku. Płody z przydomowych grządek mieszają się tu z warzywami z rynku hurtowego przy ul. Zjazdowej. To tam o drugiej w nocy jeździ codziennie mąż pani Mirki po towar na jej stragan przy ul. Bielicowej.

- Trzymają nas przy życiu stali klienci, bo zanim przypadkowi dotrą do naszej części, obkupią się przy wejściu na plac, gdzie handluje się na zakazie - mówi bez skargi w głosie. - Oni też chcą zarobić na chleb i nikt z nas nie chce, żeby ich wyganiać - wzdycha.

Mleko prosto z kany...

W strefie „na zakazie” jajka sprzedaje się na mendle, mleko w półtoralitrowych petach albo prosto z kany, a twaróg i biały ser owinięty w pergaminowy papier.

W luku granatowego kom-biaka srebrzą się bańki na mleko. Tu trzeba podejść z własną kanką lub słojem, a pani Zosia napełni naczynie po brzegi mlekiem po dwa złote litr.

- Dwadzieścia siedem lat temu mus nas tu przygnał - zwierza się. - Kiedyś wstawialiśmy mleko do domów opieki, przedszkoli, ale jak się przepisy zmieniły i mleko musiało być pasteryzowane, to wszystko się urwało.

- Jajeczka mam też duże, po osiemdziesiąt groszy. Jak tu w dzień targowy jadę, to dobieram jajek od sąsiadów z mojej wsi pod Uniejowem. Tam jeszcze ludzie ze sobą rozmawiają, a nie z telefonem. Jeden drugiemu pomaga...

Ryneczek najgwarniejszy jest we wtorki, piątki i soboty. Wszyscy wszystkich tu znają, ale taki mały handelek to wielki rytuał. Więc na odwieczne pytania kupujących, padają odwieczne odpowiedzi sprzedawców:

- A po ile te śliweczki? - drąży ceny klientka. - Po dwa pięćdziesiąt. - A mleczko? - Po trzy za butelkę półtoralitrową. - A jajeczka to jak zwykle wiejskie? - Tak, od kur na ziarnie chowanych, po dziesięć złotych mendel - jak zawsze cierpliwie odpowiada pochylona nad pudełkami i koszykami pani Henia.

O KTÓREJ WALKA MATERLI? KSW 36 TRZY KORONY MATERLA vs PALHARES [GODZINA] 1.10. 16
AZJA EXPRESS KTO ODPADŁ 28.09 KTO ODPADŁ Z AZJA EXPRESS
KSW 36 TRZY KORONY TRANSMISJA KSW 36 ONLINE NA ŻYWO ZA DARMO 1.10.16
ŻYCZENIA NA OSIEMNASTKĘ
ŻYCZENIA NA 40 URODZINY
ŚREDNIA DŁUGOŚĆ PENISA...
KRÓTKIE ŻYCZENIA NA URODZINY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany