- Jest dramatycznie. Przedłużająca się zima sprawia, że miejskie ptaki same sobie nie radzą. Są zziębnięte. Widzę, jak moje gołębie siadają przy włazie od studzienki kanalizacyjnej, w jedynym suchym i w miarę ciepłym miejscu. Są też głodne. Przez grubą warstwę śniegu trudno im znaleźć pokarm, dlatego walczą o ziarna, stają się agresywne. Dokarmiajmy ptaki, bo wiele z nich może nie przetrwać - apeluje łodzianka.
Dwa razy w tygodniu pani Nina z wózeczkiem wybiera się na Górniak po ziarno i chleb.
- Kupuję mieszanki różnych ziaren oraz pszenicy, ziarna słonecznika, płatki owsiane, kaszę pęczak i łuskany groch. Do tego dochodzą dwa bochenki chleba, które kupuję albo dostaję od pani sprzedawczyni. Potem siedzę przed telewizorem i rozdrabniam je na niewielkie kawałki. Sikorkom, gawronom i srokom kupuję jeszcze mieloną słoninę i lepię z niej kulki - opowiada.
Każde zakupy to wydatek rzędu 20 - 30 zł. Dotychczas, od jesieni, na pożywienie dla ptaków Nina Kosmalska wydała kilkaset złotych.
Do wykarmienia ma około 100 gołębi, dolatują też gawrony, sroki i sikorki.
- Gdy zbliżam się do skarpy przy przystanku autobusowym, gdzie jest miejsce karmienia, jedne tam na mnie czekają, inne są na drzewie, kolejne fruwają mi nad głową - opowiada pani Nina. - Widzę, że nikt ptaków nie dokarmia, a na gołębie wręcz trwa nagonka. A mnie jest ich po prostu żal...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?