Na pewno stracili sporo pieniędzy. Takie transfery tylko w ŁKS

ŁKS poinformował, że rozstał się z piłkarzem Danielem Celeą. W sierpniu 25-letni rumuński obrońca podpisał z łódzkim klubem kontrakt, który miał obowiązywać do końca czerwca 2023 roku.

O tym, że był to strzał w dziesiątkę, przekonywał kibiców Łukasz Mika, szef skautingu ŁKS, którego cytowała oficjalna strona klubu.

- Po zimowym zgrupowaniu w Turcji nasza baza skautingowa rozrosła się o pokaźną liczbę nazwisk i charakterystyk zawodników, których być może w przyszłości będziemy w stanie pozyskać - mówił. - Daniel jest jednym z nich. Zaimponował nam swoją twardą, skuteczną i nieustępliwą grą w obronie oraz w powietrzu, a także umiejętnością crossowego podania. Potwierdził te cechy w rozegranych później spotkaniach najwyższej ligi rumuńskiej i w tamtejszym pucharze, m.in. w obydwu półfinałowych meczach.

W ŁKS fascynacja umiejętnościami zawodnika nie trwała jednak długo. Celea zagrał w tym sezonie ledwie w jednym spotkaniu I ligi. Trzeba przyznać, to był chyba najdroższy mecz w najnowszych dziejach łódzkiego klubu.

Ale widać, że Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy, ma „luźną rękę” do wydawania pieniędzy ŁKS. W grudniu łódzki klub rozstał się z kolejnym zagranicznym zawodnikiem - Tadejem Vidmajerem. 28-letni słoweński obrońca był piłkarzem łódzkiego klubu niecały rok.

Po podpisaniu 2,5-letniej umowy piłkarz mówił: - Bardzo się ucieszyłem, gdy pojawiło się zapytanie z ŁKS. Teraz, już po podpisaniu umowy, czuję w sobie energię. Potrzebowałem takiej zmiany.

I nie ma się co dziwić, że tak bardzo się ciszył, bowiem godziwa pensyjka była zapewniona. To był kluczowa sprawa dla zawodnika, bowiem w bieżącym sezonie nie zagrał w żadnym spotkaniu pierwszej drużyny ŁKS!

W pewnej reklamie mówią: Brawo Wy!
I nie pytamy, ile to kosztowało.